 |
|
Dobrze było, coś się zjebało coś zmieniło, to nie ty ani ja, za dużo rzeczy nas różniło !
|
|
 |
|
' jestem skurwysynem choć wcale tak nie pragnę, albo masz twardą dupę, albo twarde serce, ja jestem skurwysynem i sięgam ciągle po więcej. '
|
|
 |
|
odliczam te dni, gdy czekam na wyrok, jak mam dalej żyć? Może dowiem się dziś?
|
|
 |
|
i biegnę i gonie życie swoje ...
|
|
 |
|
'przytłacza mnie ten ogrom, ja sam wobec świata..'
|
|
 |
|
ubóstwia malować swoje paznokcie na krwistą czerwień. nie pogardzi, wypadem na piwo z Twoimi kumplami. kocha zmysłowe szpilki, ale z pełnią zapału oglądnie z Tobą mecz. otwiera okno na oścież, podczas deszczu. w czasie zimy, biega boso po śniegu. nie toleruje świeczek na urodzinowym torcie i kocha gumę balonową. jest wyjątkowa, pełna obłędu. szukająca osobnika, który ją za ten obłęd, pokocha.
|
|
 |
|
w końcu nadejdzie dzień, kiedy będziesz nadgryzała jego ego, jak własną wargę podczas upojnej nocy.
|
|
 |
|
palę, bo muszę być od czegoś uzależniona. kiedyś to Ty byłeś, moją nikotyną powolnie buszującą w moich płucach. dzisiaj, są to papierosy. każdego poranka, biegnę boso, w za dużym swetrze na taras i patrząc na wschodzące słońce, napawam się porankiem. myślę wtedy o Tobie, wiesz? przypominają mi się momenty, kiedy skrupulatnie starałeś mi się wyrwać mojego zabójce z kruchych dłoni, z oczami przepełnionymi troską. martwiłeś się o mnie. a dzisiaj, wbrew Tobie - funduję sobie powolną śmierć. przecież wiesz, że ubóstwiam być bezwzględnie złośliwa, kochanie.
|
|
 |
|
w momentach, kiedy zbiera mi się na wyzwania, powinnam zostawać zakneblowana. do momentu, kiedy przywróci mi racjonalne myślenie.
|
|
 |
|
Chciałbym poznać smak śmierci, stan drożnego kolorytu, to szczyt szczytów przekroczenie granicy bytu.
|
|
|
|