 |
musisz iść, wbrew przeciwnością tego świata, idź nawet jak nie masz już do kogo wracać, idź na prawdę do stracenia nie masz nic, zobacz co w życiu weryfikuję i zmieniam w sny.
|
|
 |
mógłbym dawać świadectwo klęcząc w konfesjonałach, i biczując się za wszystkie złamane przykazania, albo zalewać wódą każdy trwający dramat i to przed nią padać na kolana.
|
|
 |
tylko patrz i spojrzeniem wyznawaj mi miłość.
|
|
 |
jesteśmy starsi - ja to pieprzę, bo nie wszyscy kurwa zmienili się na lepsze.
|
|
 |
wszyscy zgrywają twardzieli, ja w to nie wierzę,
bo wiem, że w każdym znajdzie się lęk i przerażenie.
|
|
 |
a ludzie to uczucia, one są podobne przecież.
|
|
 |
moje związki są stałe, bo stale się pierdolą.
|
|
 |
świat dookoła rzuca ludzi na kolana, świat nie pieści, nie głaszcze jak mama.
|
|
 |
nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. nikt nie powiedział, że kakao będzie wiecznie gorące, a ja nie mogę zamknąć Cię w mojej łazience tak samo jak mojego psa, kiedy jazgocze, tylko wtedy kiedy zaczniesz ględzić, że nie wierzysz w miłość. przynajmniej w Twoim przypadku nie narażam się na ślady zadrapań na drzwiach toalety.
|
|
 |
chce siedzieć z Tobą na mokrej jeszcze od rosy trawie i puszczając bańki mydlane patrzeć jak niebo krzyczy kolorami tęczy. w sumie obeszłoby się bez trawy, baniek i tęczy. chcę Ciebie. to Ty jesteś moją główną atrakcją.
|
|
 |
jedyne czego teraz chcę to spać. nie ważne czy po proszkach popitych tanim winem, czy ze zmęczenia po nieusilnym walczeniu ze samą sobą. chcę spać. kiedy śpię, nie jestem smutna. nie jestem wściekła. nie jestem samotna. w ogóle, nie jestem.
|
|
|
|