 |
może ty mi powiesz jak przetrwać w tym państwie, gdzie codzienność oparta jest na przekrętach i kłamstwie.
|
|
 |
po raz kolejny wracam, bo chyba mam to szczęście, że są ulice za którymi dalej tęsknię.
|
|
 |
niech ten bas jak balsam koi ból przez moment. jutro okłamiemy się ostatni raz i koniec.
|
|
 |
a ciebie koleżanko, to nie chcę znać nawet z widzenia.
|
|
 |
uwalę się na łóżko, wsadzę słuchawki w uszy i będę się dołować.
|
|
 |
to niesamowite, jak z dwojga najlepszych przyjaciół staliśmy się marną namiastką znajomych.
|
|
 |
nawet w jego milczeniu były błędy językowe.
|
|
 |
otworzyłam oczy może trochę za późno, wiem, jak postępować, by nie silić się na próżno.
|
|
 |
a do ślubu pójdę w takiej sukni, że będziesz żałował, że to nie ty jesteś panem młodym.
|
|
 |
nie kochanie, teraz to powinieneś mi ocierać łzy, a nie chodzić z nią za rączkę po parku.
|
|
 |
i chyba nic bardziej wspanialszego nie było, od tego jak na mnie patrzyłeś.
|
|
 |
chłopie, ty nawet mikrofalówki nie potrafisz obsłużyć, a za mnie się zabierasz.
|
|
|
|