 |
Wszyscy siedzieliśmy na pomoście , moje nogi dotykały wody. Nagle poczułam jak ogromna siła wypycha mnie do przodu. Wylądowałam w wodzie.Za mną stał on śmiejąc się. Kolega widząc moje spojrzenie wepchnął go również. Podpłynął do mnie i chwycił w pasie. - Utopisz mnie! - krzyknęłam. Wszyscy obserwowali całą sytuację. - Nie pozwoliłbym żeby coś Ci się stało. - wyszeptał. A ja poczułam jak moje serce wyrywa się z piersi. Pocałował mnie, a woda wchodziła nam do ust.
|
|
 |
Pocałowałbym Cie w usta, by poczuć smak życia. / Pezet.
|
|
 |
zjawił się ktoś kto pokochał mnie taką jaką jestem . zaakceptował moje wady i nawyki . zjawił się ktoś kto powiedział że jestem najpiękniejszym cudem świata . powiedział że mnie kocha ponad wszystko . zjawił się ktoś kto stwierdził że nie może żyć beze mnie. stwierdził że jestem idealna . zjawił się ktoś kogo pokochałam całym sercem .
|
|
 |
Jest w Jego oczach coś zachęcającego. Jest w Jego uśmiechu coś ekscytującego. Coś co mówi, że muszę Go mieć.
|
|
 |
Nie chcę ideału. Chcę człowieka z rysami, wadami, bliznami. Z doświadczeniami. Żeby móc je zrozumieć, zaakceptować i pokochać. Niektóre wyeliminować. Człowieka jednocześnie identycznie postępującego ze mną i moimi niedoskonałościami.
|
|
 |
Nie chcę ideału. Chcę człowieka z rysami, wadami, bliznami. Z doświadczeniami. Żeby móc je zrozumieć, zaakceptować i pokochać. Niektóre wyeliminować. Człowieka jednocześnie identycznie postępującego ze mną i moimi niedoskonałościami.
|
|
 |
Nie chcę ideału. Chcę człowieka z rysami, wadami, bliznami. Z doświadczeniami. Żeby móc je zrozumieć, zaakceptować i pokochać. Niektóre wyeliminować. Człowieka jednocześnie identycznie postępującego ze mną i moimi niedoskonałościami.
|
|
 |
Chwyciłam Twoją rękę żeby zrobić mu na złość, a teraz już nie chcę jej puszczać.
|
|
 |
ZA DUŻO SOBIE WYBACZALIŚMY, wybaczaliśmy sobie to czego normalny człowiek nie powinien wybaczyć drugiemu. Byliśmy nienormalni wiem.
|
|
 |
Oni już nie potrzebowali szczęścia, oni je już posiadali i oglądali je w swoich oczach każdego dnia.
|
|
 |
Wiesz co mnie w Tobie zawsze irytowało? To, że gdy byłam z Tobą sam na sam byłeś strasznie spięty, a gdy byliśmy z Twoimi kolegami popisywałeś się brałeś mnie na kolana, przytulałeś i całowałeś.
|
|
 |
Już nie włączam dźwięku w telefonie przed snem by słyszeć czy dzwonisz. Nie pochłaniam tabliczki czekolady i nie snuję marzeń o tym jak przepraszasz mnie na kolanach. Choroba zwana Miłością przechodzi.
|
|
|
|