 |
Nie pozwól na to by miłość stała się Twoją rutyną.
|
|
 |
To nie był dobry dzień. Na propozycję imprezy u kolegi, wahała się, jednak po namowach przyjaciółki zdecydowała się pójść. W razie stresu kupiła paczkę L&M-ów z kulką. Wypiła piwo, zapaliła papierosa. Chwilę później zaproponowała spacer znajomemu. Poszli. Pocałunki przyszły same. Zdecydowanie zbyt namiętne. Wrócili do innych. Resztę wieczoru spędzili zamknięci w pokoju, w towarzystwie kilku piw, całując się i rozmawiając. Przez większą część nocy, nie mogła zasnąć. -'Znowu zaczęłam imprezować. Znowu będę bawić się facetami.' - pomyślała. Wiedziała, że to złe, aczkolwiek nie bała się. Dziś już nie.
|
|
 |
Kochała go mimo wad. Akceptowała nawet to, iż jest narkomanem, zwyczajnym ćpunem. Jego uśmiech doskonale zakrywał wszystkie wady, a blask oczu, z rozszerzonymi źrenicami zabijał ból, władający nią od środka, na samą myśl o tym, jak bardzo się niszczy.
|
|
 |
'Miłość, zajawka, talent - to wszystko od Boga.' - Dzisiaj Boże podziękuję Ci za to wszystko co mi podarowałeś. Cierpię. Często, mocno, ale to nieistotne. Chcę być bliżej Ciebie, dzisiaj będę miała na to okazję.
|
|
 |
Kocham Cię. Miłość platoniczna jest najbezpieczniejsza. Dotychczas widywaliśmy się często w gronie wspólnych znajomych, dziś nasze drogi pokomplikowały się. Mogłam legalnie spoglądać w Twoje tęczówki, odwzajemniać uśmiech, jakim mnie obdarzałeś i być równie nieśmiała jak Ty. Dzisiaj wymieniamy wiadomości, o których jeszcze niedawno mogłam zwyczajnie pomarzyć. Jak dobrze, iż nie wiesz, że pisząc - lubię Cię, kłamię.
|
|
 |
Wytrzymałam siedem dni bez Twojego uśmiechu, nie pozwól czekać mi dłużej.
|
|
 |
Piszemy codziennie. Pamiętam wiadomość, w której po raz pierwszy napisałeś, że jestem ładna, chwilę później piszczałam do słuchawki moim, najlepszym przyjaciółkom, a one cieszyły się z mojego szczęścia. Buziaczki, miłe słowa - dzisiaj to rutyna, sprawiająca, iż unoszę się do chmur. Boję się, że to tylko piękny sen, że to wszystko skończy się niedługo, a ja zostanę sama z platoniczną miłością jaką Cię darzę, Słońce.
|
|
 |
są takie piosenki przy których zamykasz oczy i albo się uśmiechasz, albo do oczu podchodzą łzy. każdy moment życia kojarzy nam się z jakąś nutą. na dobrą sprawę mógłby być to niezły soundtrack pod nasz życiorys.
|
|
 |
paląc kolejnego papierosa, myślę o tym -co by było gdyby. myślenie w takich kategoriach jest śmiertelne. żal spowodowany nie wykorzystanymi szansami, zabija mnie z większą prędkością niż dym nikotynowy buszujący w moich płucach.
|
|
 |
mimo wszystko chciałabym, żebyś umarł przede mną. miałabym, wtedy pełną świadomość, że już żadna inna nie skosztuje Twoich ust. wiem, że to cholernie egoistyczne, ale zwyczajnie marzę, żeby przysiąść przy Twoim grobie, delikatnie całując marmurę nagrobka, w końcu obiecałam, że Cię nigdy nie zostawię, a odchodząc jako pierwsza, załamałabym daną obietnicę.
|
|
 |
zazdrość jest jak moc rozrywająca nas od środa. moc ta zamazuje granice bólu, strachu.. wysysa z nas miłośc, zostawiając na dnie zmrożonego serca cień nienawiści.
|
|
|
|