 |
Choć nie znają mnie to ciekawi ich czy spadam
gdy unoszę się chcą mnie na dnie, żenada..
|
|
 |
nie umiem być już nikim, sory, nie umiem wciąż żyć przy kimś, sory
|
|
 |
Jeśli zwątpisz choć jeden raz, jeśli zwątpisz choć raz to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę - powrotów nie będzie
|
|
 |
Odrzuć, przestań ssać z zsiadłym mlekiem ciężką pierś,
Pępowiny powróz przegryź już.
|
|
 |
Pozwól ciszy tej, w małżowinie rozlać się, pod powieki ciemność wpuść.
|
|
 |
Talentów poskąpił Pan
Urody żałował też
W kieliszku topię łzy
Do płuc pompuje dym.
|
|
 |
dziś tak mocno pragnę przyciągasz mnie jak magnes.
|
|
 |
ty bądź przy mnie zawsze i prowadź mnie przez ciemność
bym odnalazł sens w tym co podwaja w nas tętno.
|
|
 |
nie puszczaj mnie z ramion, no bo ich słowa mnie poranią
anioły kłamią wyrywając z duszy fragment,
|
|
 |
wybacz kochana ten świat nie był dla nas,
bo planował zamach na to co piękne w nas jest.
|
|
 |
Przyszedłem po ciebie i ujrzałem cie martwą,
więc rozerwałem niebo i zabrałem cie stamtąd
|
|
 |
No i jeszcze
Samobójcze skłonności
Po dziadku
Dziadków dwóch
Wiec umieram
razy dwa razy dwa !
|
|
|
|