 |
już nie mam gdzie.
całe ciało w drganiach pogrąża się powoli.
niedokończonych spraw tysiące wbija się w dłonie.
czy już widzę puste oczodoły?
czy już może czas....
czas rozpocząć koniec...
|
|
 |
najnormalniej
w świecie boję się ale nie chcę się do tego przyznać...
|
|
 |
kiedy ciemność
... roni łzy to cisza je obciera...
|
|
 |
narkotykiem moich snów.
nienazwane po raz kolejny słowa...
szept, który zmieniam w krzyk.
|
|
 |
mój problem polega na tym, że najpierw sama wpycham Cię do windy każąc Ci spierdalać, a później wzywam ją z powrotem ze łzami w oczach, żeby oparta o jej drzwi móc jechać te 10 pięter w dół, zatrzymując się na każdym z nich. i na oczach poddenerwowanych, czekających sąsiadów, smakować Twoich ust dosadniej niż kiedykolwiek wcześniej.
|
|
 |
Chciałabym mieć drzewko mango
, na moim podwórku.
Z Tobą stojącym obok mnie.
|
|
 |
"Więc chodź Kochanie, wyciągnij swe miecze
Przygwóźdź mnie do ziemi
Ty jesteś moja, ja jestem Twój
Nie spieprzmy tego"
|
|
 |
Gorycz, krzyk, igły wkuwane porsto w serce. Żal, przeszywający duszę wzrok, grzech. Codzienność.
|
|
 |
Mechaniczną pomarańczę mam w myślach.
|
|
 |
problem tkwi w tym, że pewni ludzie są niezastąpieni. dlatego zamiast wlać w siebie szklankę wódki, wylewamy z siebie wiadro łez.
|
|
 |
Los czasem rozdziela bliskich sobie ludzi, żeby uświadomić im, ile dla siebie znaczą
|
|
 |
można tęsknić za kimś, będąc dwa kroki dalej.
|
|
|
|