|
Siedziała na boisku. Ubrana w dresy i bluzę brata piła kolejne piwo. Z słuchawek dobiegał głos Ostrowskiego, a z jej ust ciche szepty. 'Gadasz do siebie?' Usłyszała nagle i jej ciało przeszył dreszcz. Ten głos rozpoznałaby wszędzie, nawet w najgorszym hałasie. Nie podniosła głowy. 'Nic Ci do tego.' Warknęła, wciąż patrząc w ziemię. Przykucnął i wtedy jego zapach oplótł się wokół jej ciała. Wstała, upuszczając butelkę. 'Po co przyszedłeś?!' Ryknęła na całe gardło. 'Uspokój się. Chciałem pogadać.' Szepnął, wyciągając rękę w jej stronę. 'Nie. Nie będziemy rozmawiać. A wiesz dlaczego? Bo kiedy Ty odwrócisz się i pójdziesz w swoją stronę, ja zostanę z dźwiękiem Twojego głosu w uszach i to ja będę wyć przez kolejne miesiące. A teraz spuść wzrok i wynoś się w końcu z mojego życia!' Brakowało jej powietrza. Chłopak zaczął iść w przeciwną stronę. 'Zostań.' Szepnęła z nadzieją, że nie usłyszy. Wrócił się. Zamknął jej ciało w żelaznym uścisku. Doskonale znała smak pożegnań
|
|
|
On - podkochiwał się w niej jak w każdej dziewczynie z osiedla. Godzinami przesiadywał z kolegami pod blokiem paląc jointa i szukając kolejnej panny na podryw. Laski zmieniał co 3 tygodnie. Lecz myślał że ta jest na zawsze. Mówił że kocha. Ona - Zakochana w tym lovelasie do szaleństwa. Wiedziała jaki jest, ale nie bała się upokorzenia. Któregoś dnia chciał zrobić jej niespodziankę. Przyszedł do niej wieczorem mówiąc 'coś dla ciebie mam kochanie' odsuwając rękaw od koszulki. Zobaczyła wtedy tatuaż a na nim jej imię. Rozpłakała się, ponieważ nikt się jeszcze tak nie poświęcił dla niej. Lecz radość z jej twarzy szybko zeszła. Za dwa tygodnie z nią zerwał. Lecz tatuaż do końca życia został na ręku. On - siedząc w więzieniu za handel narkotykami codziennie spogląda na rękę i zastanawia się czemu był tak głupi.
|
|
|
Kochane "koleżanki", opowiadając o mym zacnym życiu za moimi plecami, łaskawie nie dodawajcie , wymyślonych przez siebie szczegółów. moje życie jest na tyle zajebiste, że nie trzeba go ubarwiać.
|
|
|
siedziałam na łóżku wpatrując się w ścianę, kiedy otworzyły się drzwi w których stał on. nie zwracając na niego uwagi wróciłam do poprzedniego zajęcia. usiadł koło mnie i milczał. - po co tu przylazłeś ? - zapytałam go. - chciałem cię przeprosić, wiem głupio wyszło, nie chciałem, kocham cię, jesteś dla mnie najważniejsza, przepraszam. - tłumaczył się. wstałam z łóżka po czym podeszłam do okna i oparłam się rękami o parapet. - powiedz coś. - poprosił. milczałam wpatrując się w przechodzących ulicą ludzi. stałam tak w milczeniu przez dziesięć minut, kiedy wyszedł z pokoju bez słowa, moje policzki zalały łzy. kocham go ale niech trochę on się postara.
|
|
|
wyszłam ze szkoły z grymasem na twarzy. słońce biło prosto w moje brązowe tęczówki. ubranie się w ciemne gacie i koszulkę z długimi rękawami chyba nie było najlepszym pomysłem. - ja pierdole, ale sauna. - wyjąkałam odgarniając z pod czoła grzywkę. włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam do sklepu na rogu. po kilku minutach byłam już na miejscu. ruszyłam prosto do zamrażalek z lodami. uśmiechnęłam się na ich widok ciesząc się jak głupek. wybrałam jakiś wodny i ruszyłam do kasy. wtedy rzucił mi się w oczy wysoki chłopak, który stał w kolejce. byłam przekonana że to mój kumpel. - siema! - krzyknęłam łapiąc go w pasie w nadziei że przepuści mnie i nie będę musiała tyle na czekać. wtedy obrócił się jakiś koleś, którego widziałam po raz pierwszy w życiu. zaśmiał się i odpowiedział głupkowato - no siema mała. rzuciłam krótkie sorry i cofnęłam się na koniec kolejki. a potem stałam wpatrzona w czubek swoich butów nie odrywając od nich wzroku. zawsze muszę zrobić coś głupiego
|
|
|
- Cześć, co u Ciebie? - A.. kurde człowieku, ja Cię kocham! Ile razy widzę jak gadasz z jakąś dziewczyną, to mnie rozpierdala od środka..! Gdy Cię długo nie widzę, to tęsknie..! Pierwszy raz tak bardzo kogoś kocham! Jesteś dla mnie wszystkim! Kocham Tylko Ciebie! Sprawiasz, że czuję się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie gdy się się do mnie uśmiechniesz!....a tak wgl....to nudzi mi się. a u Ciebie jak
|
|
|
Siedziała na matmie. Pani kreśliła jakieś wzory na tablicy. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Wszedł On. Przeszły ją dreszcze, szybko odwróciła wzrok. "Pani z biologii prosi Cię na chwile do sali 24" - powiedział w jej stronę. Jak gdyby nigdy nic wstała i wyszła z klasy, kierując się do sali 24.
"Ekhem.." - usłyszała.
"Co?! Daj mi spokój..." - odparsknęła wchodząc po schodach.
"Nie wiem czy wiesz, ale babka z bioli nie chciała nic od Ciebie" - zaśmiał się ironicznie. - "Chciałem Cie tylko zobaczyć."
"Jesteś kretynem!" - rzuciła w jego stronę i wróciła na matme.
"I tak mnie kochasz" - usłyszała zza pleców. Już nic nie odpowiedziała. Pomyslała tylko: "tak.. wiem."
|
|
|
wpadają na siebie gdzieś na jednej z przerw. od razu przypadają sobie do gustu. tajemnicze uśmieszki i spojrzenia. tysiąc motyli w brzuchu i niekontaktowanie ze światem z powodu maleńkich serduszek latających nad głową. w końcu zamienienie kilku słów. ich pierwsze spotkanie. pierwszy pocałunek pod koniec randki. bezsenna noc z powodu chęci latania ze szczęścia. kolejne, kolejne i kolejne spotkania, aż w końcu zostają parą. pędem logują się na facebook i oznaczają status 'w związku z ... '. wypełniają się. tworzą jedną. widzą świat przez podwójnie różowe okularu. przebywają ze sobą 24h na dobę. aż w końcu coś pęka. zaczyna się monotonia.. zainteresowanie kimś innym, lecz tylko u jednej osoby. druga kocha nadal. zrywają ze sobą. zaczyna się nie wychodzenie z pokoju. setki wylanych łez. milion wypitych butelek wódki i kilka wypalonych paczek. zatracasz się w tym. każdego wieczoru łykasz kilka tabletek i odpływasz. tak właśnie potrafi Ci spieprzyć życie jedno głupie uczucie.
|
|
|
Wciąż zastanawia mnie to jak smakują Twoje usta
|
|
|
Dziś przechodząc przez park, zobaczyłam parę staruszków. Na ich twarzy obok zmarszczek widniał delikatny uśmiech, spoglądali czule w swoje oczy a ich dłonie splątane były węzłem wieloletniej miłości. Patrząc na nich zatrzymałam się, a z moich oczu spłynęły łzy, nie wiem jak długo stałam przyglądając im się z zazdrością i uwielbieniem. Jak ostatnia desperatka stałam w środku kałuży i ryczałam jak dziecko, które patrzy na to co jest dla niego nieosiągalne. Dla mnie była to miłość
|
|
|
Łkała głośno i starała się zapanować nad oddechem. Wiatr otulał ją mocno, gorące łzy oblewały twarz, a z ust wydobywały się ciche westchnienia. Po chwili podniosła głowę, otarła wierzchem dłoni oczy, a wtedy ujrzała jego sylwetkę na tle zachodzącego słońca. Głośno bijące serce zagłuszało myśli, zastanawiała się co mu powiedzieć, czy w ogóle coś mówić. Chłopak zatrzymał się pół metra przed dziewczyną i prześlizgnął wzrokiem po jej zapuchniętej twarzy. Zaczęła monolog. 'Nie chciałam słów.' Szepnęła i zmusiła się do tego, by nie płakać. 'Miałam jedynie cichą nadzieję, że będziesz w stanie objąć mnie, gdy ze snu wyrwie mnie koszmar, że dotkniesz mojego policzka tylko po to, by poczuć jego ciepło, ale tak nie było. Ciebie nie było. A teraz wracasz i powtarzasz, że będziesz już na zawsze. A co jeśli ja Ci nie ufam?' Dotknęła dłonią jego klatki piersiowej. 'Nawet Twoje serce nie bije szybciej.' W jego źrenicach widziała swoje łzy, a wzmagający się wiatr szeptał 'dobranoc'.
|
|
|
|