miziam ją po łydce, zaczynam przekonywać, że
bez tego nic nie wyjdzie, dżentelmeńsko, z ręką na sercu jedną,
bo drugą mnie kurewsko ciągnie ku piersiom,
kręcąc daję sobie pół godziny minimum, bo przecież nie namawiam,
lecz powtarzam w kółko, ej ty
Wystarczy tak niewiele, by szczęśliwym być, więc może czas byś zrozumiał, że limit cierpień z Twojego powodu się już wyczerpał. Teraz tak dla odmiany daj mi jakiś powód do radości. //bereszczaneczka