 |
[cz.1]leżała pod kroplówką. lekarze stwierdzili u niej niewydolność serca. 'jedynym rozwiązaniem jest przeszczep' - wydali wyrok. niestety kolejka biorców była niezwykle długa. nie mogła tyle czekać. lekarze postawili na niej krzyżyk. - masz być szczęśliwy, rozumiesz? - powiedziała pewnego wieczoru, kiedy oboje leżeli na szpitalnym łóżku. - bez Ciebie to niemożliwe maleńka. - odpowiedział, zaciskając pięść na prześcieradle. - jeżeli zobaczę 'tam z góry', że uroniłeś chociażby łzę to zjawię się tutaj z powrotem, żeby Ci nakopać! - powiedziała, a oboje wybuchli śmiechem. - nigdy nie będziesz tam na górze, powiedział całując ją w czoło. dwa dni później, obudziło ją szarpanie za rękaw pidżamy. - mamy dawcę! mamy dawcę, kochanie! - krzyczała jej matka, starając się ją obudzić. zaczęła krzyczeć z przepełniającej ją euforii. - dostałam szansę, mamo. niepowtarzalną szansę życia. - wyszeptała, opadając z emocji. '
|
|
 |
[cz. 2]kilka dni później, kiedy dochodziła już do siebie po zakończonej sukcesie operacji, postanowiła zadzwonić do niego, żeby przekazać mu nową nowinę. 'powiem mu, że mam nowe serce, którym będę kochać go jeszcze mocniej' - pomyślała. niestety nie odbierał. kilkakrotnie, starała się do niego dodzwonić. wyszła ze szpitala, a on nadal nie odpowiadał na jej wiadomości. - mamo. tak właściwie to od kogo dostałam tą drugą szansę? no wiesz. moje nowe serce? - spytała podczas kolacji. - skarbie, dawcy są anonimowy. jedyne co mi wiadomo to to, że nosisz narząd jakiegoś mężczyzny który zmarł w tragicznym wypadku samochodowym. ktoś wspominał również o tym, że wyglądało to jak samobójstwo. chłopak celowo wjechał w jedno z drzew, tak jakby chciał ze sobą skończyć. - to straszne. - powiedziała, czując przeszywający ją dreszcz. - właśnie! byłabym zapomniała. - powiedziała matka, odnosząc naczynie do zlewu.
|
|
 |
[cz.3] - Twój 'najdroższy' jak go nazywałaś, kazał Ci przekazać kopertę kiedy ostatnim razem był u Ciebie w szpitalu, a Ty akurat spałaś. - dopiero teraz mi o tym mówisz?! - wybacz słońce, wypadło mi z głowy. - powiedziała, podając córce niebieską kopertę. subtelnie wysunęła karteczkę, pełna podekscytowania. ze łzami w oczach przeczytała tekst, napisany starannym druczkiem. 'pamiętaj, że nie wolno Ci uronić łzy bo wrócę Ci i nakopię! nosisz moje serce, maleńka. masz się nim dobrze opiekować. przecież obiecałem, że nie pozwolę Ci być tu - na górze'. teraz już na zawszę będę cząstką Ciebie.'
|
|
 |
dziś przyszedł do mnie kolega . właściwie to przyjaciel . bo dogaduje się z nim jak z nikim innych . zawsze pomaga . zrozumie . zdziwiłam się bo zaproponował ' randkę ' do parku . zaśmiałam się . gdy byliśmy już na miejscu . . było full romantic . usiedliśmy koło siebie . on spojrzał mi w oczy i zanim tylko zdarzyłam coś powiedzieć już jego usta dotykały moich . wszystko było cudownie do momentu gdy nie usłyszeliśmy gromkich braw . okazało się że moja babcia z koleżankami wybrała i na spacer . // unrealizable
|
|
 |
- co ty właściwie masz na ustach ?- Magenta Extreme Lip Line - poinformowałam. - smakuje ?- przejechałam językiem po wargach. - nooo - iI wtedy jego usta znalazły się na moich.- no to spróbujemy - mruknął. pozwoliłam mu na to. próbował smaku moich ust ,przesuwając czubkiem języka wzdłuż konturów warg.
|
|
 |
dzisiaj tylko Ty , wszyscy inni na dystans .
|
|
 |
jesteś tylko wtedy, kiedy wszystko Ci się pieprzy.
|
|
 |
zbiegłam szybko do szatni, po kasę, którą zostawiłam w kurtce. siedział tam. byliśmy zupełnie sami. - siema. - rzuciłam. podniósł na mnie wzrok, po chwili wstając. drgnęłam, i zaczęłam szybciej przeszukiwać kieszenie. szybkim ruchem objął mnie w talii i obrócił ku sobie. spuściłam głowę. - puść. - poprosiłam cicho, próbując przełamać barierę mówienia, która utworzyła się w moim gardle. uniósł mój podbródek, po czym zaczął zachłannie całować. po jakieś minucie dobiegł mnie odgłos kroków. odepchnęłam Go od siebie. - nikt nie musi o Nas wiedzieć. - zdążył szepnąć mi na ucho. do szatni weszła kumpela, zapewne mnie szukała. spojrzała na Niego, i uniosła pytająco brwi. - no to pożyczysz mi ten podręcznik? oddam. - powiedział. kłamał równie dobrze, jak całował.
|
|
 |
usłyszałam dźwięk sms'a. 'brawo za to wpadnięcie dziś na słup, mała. :D', napisał. zaśmiałam się na wspomnienie tego zdarzenia. 'widziałeś? haha, porażka, wiem. pierdoła ze mnie.', odpisałam. 'przestań. stałem z kumplem. byłem odwrócony tyłem, ale kiedy usłyszałem Twój pisk... bałem się o Ciebie. potem On mi powiedział, co zrobiłaś. i na przyszłość, zabraniam Ci, takiej paniki, jeżeli nie chcesz, żebym padł za serce.', dostałam kolejnego sms'a. obudziła się nadzieja, że może jednak... zależy Mu... tak, chociaż trochę. malutko. tyci tyci.
|
|
 |
tylko jedno zostawiłeś , zajebisty dyskomfort.
|
|
 |
wydałam 1.20 na tymbarka. na kapselku pisało 'powiedz co czujesz'. poszłam na spontan - napisałam. 4 dni później usłyszałam ,że kocha, tylko bał się powiedzieć.
|
|
 |
- czuję do ciebie mięte, a ty coś czujesz? - no czuje że mleko się przypala.
|
|
|
|