 |
Nie wolno tak rozkochiwać, aby potem sobie iść.
|
|
 |
" To wszystko dlatego, że nie potrafiłam docenić, jak wiele mam. "
|
|
 |
ufałam Ci. wierzyłam na każde słowo. troszczyłam się o Ciebie. kochałam. nigdy nie miałam zamiaru Cię skrzywdzić. pragnęłam, żebyś żyła wiecznie. byłaś taka dobra i oddana. każdego wieczoru modliłam się do Boga, aby nigdy nie nadszedł dzień, w którym będę musiała się z Tobą pożegnać. dałaś mi życie i będę Ci za to wdzięczna już zawsze. ale nigdy nie zrozumiem, jak mogłaś Nas zostawić. w jaki sposób potrafiłaś spojrzeć mi w oczy i obiecać, że nigdy nie zapomnisz. jak nauczyłaś się tak perfekcyjnie ranić ludzi. ciągle widzę Twoją uśmiechniętą twarz i słyszę ostatnie słowa na ustach "będę Was odwiedzać". a później wyszłaś, jak z jakiegoś sklepu, w którym nie znalazłaś sobie sukienki. nie zadzwoniłaś. nie przeprosiłaś. nie podziękowałaś za wspólnie spędzone lata. nie powiedziałaś, że będziesz tęsknić. nie chciałaś Nas, prawda mamo? [ yezoo ]
|
|
 |
może to głupie, ale czasem coś się udaje tylko dlatego, że wierzysz, że się uda. to chyba najlepsza definicja wiary, jaką znam.
|
|
 |
popękane wargi ledwo wypowiadały jakże szczere "kocham". zmęczone oczy nadal spoglądały w ten sam sposób. bezsilne dłonie błagały,by ktoś za nie chwycił. tylko złamane serce wiedziało, że będzie jeszcze gorzej. [ yezoo ]
|
|
 |
byłeś dla mnie zawsze.mogłam zadzwonić nawet o piątej nad ranem - a w słuchawce nie usłyszeć krzyku, tylko poważne 'co jest?'. miałam Cię na wyłączność - gdy tylko coś się działo, byłam najważniejsza. wysłuchiwałeś każdego mojego problemu - i dawałałeś mi dojrzałe rady. krzyczałeś, gdy nie potrafiłam się pozbierać. nie podawałeś mi ręki - tylko motywowałeś do tego, bym sama wstała z gleby. tłumaczyłeś mi każdą emocję, każde zagranie, każde słowo, którego nie mogłam ogarnąć. mówiłeś mi o sobie wszystko. byłam pierwszą, która wiedziała o każdym Twoim problemie. potrafiliśmy się dla siebie podnieść z łóżka o godzinie czwartej , gdy tylko drugie miało problem - nie zważając na to, że o szóstej trzeba było wstać - czy to do szkoły, czy do pracy. byliśmy dla siebie tak bardzo ważni.. i wszystko po to by teraz dać mi do zrozumienia, że znaczyłam tyle co zeszłoroczny śnieg? w sumie nawet mniej - bo gdy on topniał, przejmowałeś się, że będzie błoto-a gdy traciłeś mnie,byłeś obojętny../veriolla
|
|
 |
jak mam pomóc naprawiać życie swoim kolegom? jak wytłumaczyć? oni lubią melanż, dobrą fazę i śmiganie ale jednocześnie są przez to smutnymi ludźmi. budzą się i znowu łapią fazę żeby świat był piękniejszy. jak pokazać im sens życia na trzeźwo? jak wyciągnąć ich z tego gówna? może byłoby prościej gdybym sama dostrzegała te piękne strony życia. ale jak na razie widzę tylko smutek, wiecznie wlewany w siebie alkohol, biały proszek rozsypany na stole i pieniądze zdobywane szybko a jeszcze szybciej wydawane. chociaż ze mną lepiej to oni dalej są w tym samym miejscu.
|
|
 |
"Kochanie, źle wybrałaś typa..."
|
|
 |
nienawidzę Cię za to jak się zachowujesz, że nie wierzysz w siebie i mówisz "jest jak jest, będzie co będzie" i nie próbujesz nic zmienić mimo że jest Ci z tym bardzo źle. ale z drugiej strony nie potrafię Cię zostawić z tym samego. to już nie chodzi o to czy będziemy razem chociaż kochamy się i oboje wiemy to doskonale. teraz chodzi o Ciebie. bo ja potrafiłam wyjść na prostą, ale Ty Kochany kompletnie sobie nie radzisz i nie dopuszczasz do siebie nikogo.
|
|
 |
pamiętasz jak leżałeś najebany na wiacie? siedziałam obok Ciebie i zaczęłam mówić. "weź życie w swoje ręce! zrób coś ze sobą bo się kończysz! przecież nie chcesz tak żyć" zakrywałeś rękami twarz żeby zakryć łzy. wybełkotałeś że nie chcesz żyć. ja dalej mówiłam, wiem że to Cię bolało. kazałam Ci robić cokolwiek żeby tylko było odrobinę lepiej. z trudem podniosłeś się i zacząłeś robić pompki. słyszałam wyraźnie Twój oddech, widziałam z jakim trudem przychodzi Ci każde uniesienie. byłeś zawzięty, nie przestawałeś pomimo że pięści wpadały między drewnianą ławkę. w końcu opadłeś z sił i runąłeś na ławkę. powiedziałam tylko jedno "i widzisz potrafisz! możesz wszystko a ja w Ciebie wierzę." wziąłeś mnie za rękę dalej leżąc obok i wyszeptałeś krótkie "dziękuję" to było najlepsze co udało mi się osiągnąć przez te kilka zdań skierowanych do Ciebie.
|
|
 |
kolejny papieros nieudolnie gaśnie w popielniczce. robi to w ten sam sposób, w jaki ja staram się zapomnieć o Tobie. wlewam coś mocniejszego do gardła, wierząc, że to jedyny sposób, by nie wspominać. w lewej ręce trzymam Nasze zdjęcie, uśmiecham się i życząc Ci jak najlepiej, wypijam kieliszek do dna. tęsknota wciąż zżera mnie od środka, a w głowie przewija się milion myśli. nie wiem już, jak żyć. szukam najłatwiejszej drogi by przetrwać, a przecież już dawno poległam na stracie. mogłabym przestać istnieć, ale nie wiem, czy jesteś wart mojej śmierci. znów piję za Twoje zdrowie i zaczynam rozmawiać sama ze sobą. chcę żebyś przyszedł. przytulił. obiecał, że będziesz. chcę Cię znów. nie, nie jestem pijana. ja tylko tęsknię i kocham. [ yezoo ]
|
|
 |
twoje zdanie tak mnie jebie, że aż zaraz dojdę.
|
|
|
|