 |
Nie myśl, że będziemy mogli cofnąć się, (nie)
jeśli powiesz mi, że chcesz mocno mnie.
Tak, i wiedz, że to łamie mi serce,
ale, kurwa, nie chcę widzieć Ciebie więcej,
nigdy więcej.
|
|
 |
Ja pierdole, czemu mi to robisz, kiedy kocham Cię?
Przez Ciebie będę pić, alkohol wykończy mnie .
Po co te bajki, że bardzo też to boli Cię?
Przestań już pierdolić te głupoty, proszę Cię.
|
|
 |
Przyrzekałaś, że mnie kochasz,
więc kochasz mnie, czy łudzę się?
Co?! Że, kurwa, co? Masz dosyć mnie i nudzę Cię?
|
|
 |
Przyrzekałaś, że mnie kochasz,
więc kochasz mnie, czy łudzę się?
|
|
 |
Wiem, że to łamie mi serce,
ale, kurwa, nie chcę widzieć Ciebie więcej,
nigdy więcej.
|
|
 |
Wiem o wielu błędach i żałuje dziś mocno, że życie to nie Word i nie podkreśla na bieżąco .
|
|
 |
Ja będę tam stać, płonąć i patrzeć na świat
Ze mną mój Bóg, moja wiara, całe miasta
Chociaż kłamstwem nas karmią, wiemy jaka jest prawda
Nawet z betonu czasem róża wyrasta.
|
|
 |
Przyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła
Wszystko zdaje się być piękne, chyba, że widzisz to z bliska
Każdy z nas gaśnie z czasem tak jak iskra.
Choć większość ma maturę, co drugi ma magistra
Ławka to nasza przystań, z daleka od obietnic
A ponoć to my jesteśmy niebezpieczni.
|
|
 |
Co dzień słyszę cichy krzyk znów ktoś spadł
Nawet nie wszedł na szczyt, pękło serce ze szkła
Daj coś od siebie, potem zacznij brać
To działa w jedną stronę, więc nie płyń pod prąd pontonem brat
To nie tak, świat jest bardziej złożony
Jeśli już coś wiesz o tym, to przekaż ziomkowi
I zejdź z drogi, bo depczemy przeszkody.
|
|
 |
Pamiętaj, że mamy na zawsze siebie
Życie ciągle wystawia nas na próbę
Pewny dziś mogę być tylko już ciebie
Proszę obejmij mnie, pocałuj czule
Czuję w powietrzu autodestrukcję
To słowa prawdy przeszyte bólem
To pomieszczenie jest ciasne i duszne
Proszę obejmij mnie, pocałuj mnie czule
Odkryć to co nie odkryte, szept oddechów
Twoje ciepło, zapach, syk węża z edenu
Tego czasu zawsze jest za mało
Nie ważne ile uderzeń serc nam pozostało
Jak anonimowi kochankowie, nie znani sobie
Jakby to był nasz pierwszy raz
Noc nad ranem oddaje ciałom kształt
Zaopiekuj się mną, nawet kiedy powodów brak.
|
|
 |
Twoje usta wysyłają zaproszenie
Piję z nich powoli, gasząc pragnienie
Potrzebuję cię jak nigdy, wierz mi
To ta jedyna chwila, kiedy mogę uciec śmierci
Znów tankuję czystą, nie stoję w korkach
Na ostatniej prostej do czarnego worka
Tylko tu i teraz i ty to wiesz
Jeżeli życie kiedykolwiek miało jakikolwiek sens
Łapię ten czas
To nie może się skończyć, to musi wiecznie trwać
Chociaż nic nie mówisz, ja wszystko słyszę
Inni mówią, tylko po to by zabić ciszę
Przed nami niejedna doba
Nie będę z tym walczył, po prostu się poddam
Jeden oddech, jedno ciało, jak złożeni w grobie
Intymny dialog, konfesjonał spowiedź.
|
|
|
|