 |
w niektórych miejscach jest aż duszno od wspomnień...
|
|
 |
jakiś czas temu światło zgasło znów nie mogę zasnąć..
|
|
 |
to siedzi w nas jak szósty zmysł, nic z tym nie zrobisz, wiesz, musiałbyś sie chyba gdzie indziej urodzić.
|
|
 |
bo lepiej pokazać wszystkim, że cała ta sytuacja mnie bawi, niż totalnie rozpierdala.
|
|
 |
kiedyś będziesz żałował, ale to przyjdzie z czasem, zrozumiesz ile naprawdę straciłeś, ile mogłeś mieć, ale tego nie doceniłeś.
|
|
 |
po raz tam któryś mnie skrzywdzisz, a ja znowu wmówię sobie że nie chciałeś źle.
|
|
 |
ta sama tradycja, troche inne czasy.
|
|
 |
Siadam, wyciągam szluga, biorę bucha za tych, którym już nie ufam.
|
|
 |
kochanie, to nie jest tak że ja Cię będę kochała a ty mnie będziesz ranił. nadejdzie czas kiedy wszystko się odwróci.
|
|
 |
chcę być Jego żoną i mieć wytatuowane na nadgarstku Jego imię.
|
|
 |
pamiętam jak na początku naszego związku siedzieliśmy u niego w domu popijając ulubione piwo. weszli do pokoju jego bracia, którzy wrócili z imprezy nieźle pijani. - stary, ta Twoja panienka to niezła dupa. - stwierdził jeden mierząc mnie wzrokiem. - zgadzam się. gdyby nie to, że jesteś moim bratem już dawno bym Ci ją odbił. - wybełkotał drugi opierając się o ścianę. - weźcie wyjdźcie zanim zrobię to za was. - syknął przygryzając wargę, zawsze to robił gdy się denerwował. - Michaś, daj spokój. - rzuciłam cicho. - oo i jak ładnie do Ciebie mówi, pilnuj jej stary. - powiedział jeden. odstawił piwo chcąc wstać. złapałam go za bluzę uniemożliwiając jakikolwiek ruch. - macie szczęście. - rzucił w ich kierunku. wyszli posyłając mi buziaki. - pedały pierdolone. - syknął pod nosem kolejny raz przygryzając wargę. zawsze był zazdrosny, nawet o swojego ojca, który zawsze puszczał mi oczka przechodząc obok.
|
|
 |
wolę siedzieć z chłopakami, którzy wywołują na mojej twarzy uśmiech, niż z dziewczynami, które siadają w kółku i obrabiają każdemu dupę.
|
|
|
|