 |
nikt nie jest za stary, by spełniać marzenia .
|
|
 |
żyję. wciąż przybywa mi kilogramów, nadal nie mogę powstrzymać się od płaczu, gdy pomyślę, że mi Cie brak. ciągle poznaję nowych ludzi, którzy okazują się być tylko sztuczną częścią pozytywnego świata. wciąż nie mogę spać, po prostu żyję bez względu na to, jak bardzo mnie to boli .
|
|
 |
bywają takie dni, kiedy nie pojmuję myślenia drugiego człowieka.
|
|
 |
moją chorą wyobraźnię napawam setkami cudownych wspomnień, które tak naprawdę nigdy nie miały miejsca. tworzę w głowie zdarzenia, przez które moje łzy wypływają na powierzchnię mych policzków .
|
|
 |
czasami kładę się wygodnie na łóżku, zamykam oczy i wspominam wspólne chwile. przed oczyma ukazują się sceny zazdrości, szczęścia i namiętności. pamiętam, jak razem wierzyliśmy w nasze uczucia. wtedy wydawały się one takie prawdziwe.
|
|
 |
gdybym zabłądziła w afektach, nie dałabym sobie rady z powrotem do normy. moje uczucia są zbyt skomplikowane.
|
|
 |
to już nie ten czas, kiedy największym problemem jest zguba nowej zabawki. to czas, kiedy stawiam samodzielne kroki, by odnaleźć się tam, gdzie kocham być .
|
|
 |
pukasz do moich drzwi, a gdy zamierzam pociągnąć za klamkę - uciekasz. to tak, jakbyś zwyczajnie wyznał mi miłość i już więcej nie zawracał mi głowy .
|
|
 |
może nie potrafię prawdziwie kochać, ale znam tęsknotę . doświadczam jej codziennie od czasu przebudzenia aż do snu. choć czasem nawet tam nie dajesz mi spokoju.
|
|
 |
biegniemy przez wiatr, trzymając się za ręce. jesteśmy silniejsi od tych wszystkich sztucznych substancji i ludzi, którym brak odwagi, by prawdziwie żyć
.
|
|
 |
Boże, uczyniłeś ze mnie naiwną dziewczynkę, która boi się własnego cienia i odbicia w lustrze. to ten szary kolor rzeczywistości przytłacza mnie z każdym dniem coraz bardziej.
|
|
 |
nie zabiję Cię, bo to niezgodne z prawem, ale wolałabym, żebyś nie istniał. żebyś już więcej mnie nie ranił .
|
|
|
|