Kiedy mnie zostawił, nie miałam na nic ochoty. nie chciało mi się wstawać i walczyć z myślą, że już go więcej nie zobaczę, nie przytulę. nie miałam siły wychodzić z domu, spotykać z ludźmi, nie chciało mi się żyć. czasem miałam jedynie ochotę wyjść po to, by przejść się samej, po ciemku, na odludziu, nawet jeśli ktoś miałby na mnie napaść albo mi wpieprzyć. nie obchodziło mnie nic, zupełnie nic. jedynie pragnęłam jego powrotu. minęło sporo czasu, a ja ciągle jestem sama, ciągle marzę o tym, żeby wrócił. niewiele się zmieniło, tylko ja, moja psychika i nastawienie do ludzi. reszta pozostała taka sama.
|