- Wiesz, chciałbym mieć jasność…
- Jasność, że jesteśmy razem? Jak mam Ci ją dać?
- A co proponujesz? – dociekliwy, jak zawsze – pomyślałam.
- Poczekam na Twoje propozycje – powiedział, uśmiechając się tak, jak lubiłam najbardziej. Łobuzersko.
A, że nie mogłam wpaść na nic innego, podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i złożyłam na jego ustach pocałunek. Przez cały ten czas myślałam tylko o tym, że pierwszy raz dotykam jego ust swymi własnymi. Jego usta wydzielały taką przyjemną woń… Słodką, ale nie dość, aby było mi jej dość./zpw
|