|
zapatrzonawslonce.moblo.pl
stałam na środku ulicy jakiś mężczyzna przykładał mi pistolet do głowy. strzał padł obudziłam się. odczytałam sms'a od Ciebie przykro mi ale to już chyba koniec
|
|
|
stałam na środku ulicy , jakiś mężczyzna przykładał mi pistolet do głowy. strzał padł , obudziłam się. odczytałam sms'a od Ciebie " przykro mi , ale to już chyba koniec .. " później mi się przypomniało. chłopak był cholernie podobny do Ciebie i zamiast w głowę , trafił prosto w serce.
|
|
|
już nie piszesz. przyzwyczaiłam się. ale to, że spoglądam na Twój status co chwila to już inna bajka.
|
|
|
jadę autobusem , słuchawki na swoim stałym miejscu , muzyka w uszach dudni , a ja ogarniam wzrokiem świat znajdujący się za tą brudną szybą. szukam w nim Ciebie.
|
|
|
wcale nie chodziło o to by zrozumiał. nie tylko o to. ja chcę , żeby on przy mnie był. żeby się o mnie troszczył. chcę istnieć w jego świadomości jako ktoś więcej niż dziewczyna na sobotni wieczór.
|
|
|
wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu. jej trampki tonęły w kałużach , a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony. - jesteś bezlitosny ! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy. podbiegł do niej i czule całując w czoło , wręczył parasolkę do dłoni. wziął ją na ręce. niósł ją tak przez całą drogę , aż doszli do jej domu. ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze. wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy. - przepraszam, kochanie. - powiedział , patrząc jej prosto w oczy. - chciałem Cię przygotować .. - na co.? wykrztusiła z niezrozumieniem , wypisanym na twarzy. - na moje odejście. - wyszeptał , spuszczając swój speszony wzrok. - na co.?! - zaczęła krzyczeć. - spokojnie , kochanie. to był sprawdzian. oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie , zostaję. - odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona , wyszeptała , że jeszcze jeden taki numer , a osobiście go zabije. tak dla sprawdzianu.
|
|
|
dziś widziałam jak ją tuliłeś , jak jej szeptałeś do ucha, a ona się uśmiechała ..
wiem , że jesteś z nią szczęśliwy , ale dlaczego jeszcze niedawn , mówiłeś że mnie kochasz.?
to mnie tuliłeś .. mi szeptałeś do ucha .. dlaczego dla Ciebie to nic nie znaczyło.?
przecież nie da się z dnia na dzień zmienić uczuć ..
kiedyś tak myślałam , ale dziś wiem , że mówiąc ' kocham ' kłamałeś.
patrzyłeś mi w oczy i kłamałeś ! i za to Cię tak bardzo nienawidzę ..
nie , co ja gadam .. przecież ja Cię kocham.
ehh. ujmę to tak: ' Kocham Cię znienawidzoną miłością.'
|
|
|
|