Żyła dla jego brązowych oczu.
Dla tego cholernie optymistycznego uśmiechu,
którym zawsze częstował ją gdy była w dołku.
Żyła po to, aby każdego dnia na powitanie
przytulić się do niego jak małe dziecko.
Dla słów otuchy " głowa w sufit " .
Kochała jak to mówił.
Żyła po to, aby pójść do niego i mu podokuczać,
a on potem zacząłby udawać obrażonego,
ona jak małe dziecko zaczęła by go przepraszać
biorąc na siebie cały winę. On z zaskoczenia zaczął by
ją nieustannie gilgać. Zachowywali by się jak małe dzieci.
Żyła dla wszystkiego co było związane z nim.
Żyła po prostu dla niego.
|