Rozglądam się wokół - pusty kubek, rozlany lakier, popsuta spinka, zagubiona twarz w lustrze. Kilka cali w bok - cała podłoga w książkach porozrzucanych niedbale przez kogoś, a najprawdopodobniej przeze mnie. Było zimno w pokoju - włączyłam ogrzewanie na rzymskie trzy; było cicho - włączyłam t. love na osiemdziesiąt procent; byłam sama w czterech, zdawających się niebezpiecznie zbliżać do mnie, by zdusić nadzieję ścianach... pstryknęłam w palce - pokój nadal był pusty; spojrzałam na tylko jedną gwiazdę widoczną na niebie zza blokowiska i pomyślałam, coś czego nie powinnam myśleć - wszystko po staremu.
|