 |
|
najbardziej boli mnie świadomość tego, że to co było już nie wróci . że już nigdy w moim życiu nie będzie jego - człowieka dzięki któremu zrozumiałam jak wygląda miłość , którego pierwszy raz w swoim życiu tak naprawdę pokochałam ale też wycierpiałam cholernie dużo . ciężko mi zaakceptować to , że już nigdy między nami nic nie będzie , że to wszystko co dla mnie było tak ważne przekreślił grubą kreską . cholernie źle mi z tym , że nigdy nie zasnę z uśmiechem po przeczytaniu wiadomości od niego , że nie będzie mój , nie spojrzę już w jego oczy , nie przytulę się do niego , nie spędzę z nim ani jednego dnia - nie będę szczęśliwa . / grozisz_mi_xd
|
|
 |
|
' A w życiu? Nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca. '
|
|
 |
|
Coś we mnie krzyczało, gdy dotarło do mnie, że to ostatnie dobranoc jakim wzajemnie się wymienimy
|
|
 |
|
Nie chcę oddychać, gdy Cię nie ma. Nie potrzebuję widzieć, gdy wiem, że i tak nie zobaczę jak się uśmiechasz. Nie chcę być, jeśli Ciebie brakuję, rozumiesz?
|
|
 |
|
. I przyszedł wieczór, gdy po raz kolejny,chciałam się pozbierać. Gdy tak silna i stanowcza zapragnęłam wziąć życie w swoje ręce. Jednak, sięgnęłam pamięcią szeroko rozłożonych wspomnień, rezygnując.
|
|
 |
|
Zegar wybija dziesiątą. Niebo tego wieczora, jest bardzo gwieździste. Gwiazdy święcą mi na przemian. Przez chwilę myślę, że chcą przekazać mi jakiś znak. Może tęsknisz? nie, przecież to niemożliwe. Pewnie nawet nie spoglądasz teraz w niebo. Zatrzymuję w gardle przekleństwa. Odsuwam krzesło i siadam. Ręce mi się trzęsą. Sięgam wzrokiem po kieliszek który stoi na drugim końcu stołu. 'Przestań być żałosna.' - szepcze sama do siebie. Chyba tęsknie. Chyba? przecież to oczywiste,ale strach przyznać mi się nawet przed samą sobą. To oznaczałoby skończoną wojnę, przegraną walkę- o lepsze życie, o stare marzenia. Chowam twarz w dłoniach. Kolejny raz przyszło łykać mi gorzkie łzy tęsknoty.
|
|
 |
|
Mam dość gonienia niedoścignionego celu. Jest marzeniem bez końca, do którego i tak nigdy nie trafię. I nie, to nie jest wcale tak że ja poddaje się bez walki. Walczyłam, próbowałam,czekałam-półtora roku. Dziś uważam że to już zbyt długo, by dalej żyć nadzieją. Dlatego odchodzę już któryś raz- tym razem jednak na zawsze.
|
|
 |
|
Nigdy Cię nie było. Nie było Cię, gdy tak bardzo potrzebowałam chociażby samego Twojego widoku. Mógłbyś stanąć naprzeciwko mnie i nawet na mnie nie spojrzeć. Byłbyś, na wyciągnięcie ręki, w zasięgu wzroku. Czułabym Twoje ciepło, bliżej niż kiedykolwiek. Wyłapywałabym każdy ruch Twoich źrenic, bo nawet nie wiesz jak bardzo potrzebna mi jest Twoja obecność. Tymczasem Twoja sylwetka zamienia mi się w cień na ścianie. Giniesz, zanikasz, jak ciemność każdego ranka. Nie ma Cię, a pokój znów wypełnia głucha cisza.
|
|
 |
|
Uczucie wyżerającej tęsknoty,sprawiało że z dnia na dzień, stawałam się mniej wyraźna. Bladsza, chudsza, z zanikającym uśmiechem. W przenośni, bo cały ten ból siedział wewnątrz mnie. Kryłam się pod uśmiechem, i ciągłym zabieganiem. To jakby chcieć oszukać czas, i wiedzieć że to całkowicie niemożliwe. Tymczasem ten cały ból, dalej gnieździ się we mnie i z dnia na dzień rozwija się coraz bardziej. Wzbudza tęsknotę- która momentami całkowicie nie pozwala mi oddychać.
|
|
 |
|
Plączę się wśród ludzi. Inna, obca, nijaka. Obdarta z uczuć i nadziei. Nie posiadająca jakiegokolwiek wsparcia, z zaniedbanym sercem. Idą, i szyderczo śmieją mi się w twarz. Widzę ich uśmiechy-ale przyzwyczaiłam się. Idę, a oni jeszcze podstawiają mi nogi. Lekkomyślna, łatwowierna, naiwna- słyszę. Choć serce już tyle razy kazało mi zawrócić, wciąż uparcie brnę i idę w to dalej - z nadzieją że na końcu, czeka wyczekiwany moment dla mnie i wszystkich którzy w nas nie wierzyli.
|
|
 |
|
Miał oczy jak wielu, a jego styl niczym nie wyróżniał się od pozostałych. Miał normalne włosy, na których wiecznie panował nieład. Miał kilka pieprzyków, jak każdy człowiek. I uśmiechał się zwyczajnie do ludzi. Jednak gdy pozwolił mi pokochać siebie, wszystko to stało się wyjątkowe.
|
|
 |
|
Pisałeś z pytaniem jak leci ? Jakoś, choć większą część mnie wypełnia tęsknota za Tobą. Żal, po tych wszystkich kłótniach i nieco bólu, który wywołałeś ostrymi słowami. Jak się mam ? Na to pytanie zawsze automatycznie odpowiadam 'dobrze.' Lecz nie dziś. Jesteś głównym powodem tego, że powoli umieram. I wcale nie jest dobrze, i wcale nie boli mniej. Gubię się, a twoja nieobecność z dnia na dzień mnie zabija.
|
|
|
|