ONA- kocha go nad zycie. nie widzi przeszkod by zrobic cos dla niego gdy ja poprosi a nawet gdy nie prosi . czyta w jego myslach, no moze nie zawsze ale bardzo sie stara by zrozumiec jego zachowania. czsem jest bezsilna, na to co dzieje sie w ich zwiazku. ON- zwariowany, szczery?(bynajmiej tak twierdzi),odpierdala ale mowi ze chce sie dla niej zmienic i kocha bardzo mocno,ale i tak za chwile powie ze nie chcial sie najebac mial isc tylko do slepu ale tak wyszlo. czasem lubi robic na zlosc. lecz ona na to nie zasluzyla . O co tu kurwa chodzi?? ONA- wkoncu przejzala na oczy. wiedziala ze musi postawic na swoim. nie mogla dluzej tego znosic. powiedziala szczerze co o nim mysli i wyszla. tak po prostu nie wiedziala do kad isc . ON- nie widzial winnego w sobie. pokazywal jej ze ma konkretnie wyjebane . i nie poszedl za nia. na nastepny dzien przeprosil 10 razy, pisal, nalegal a spotkanie. zrozumial swoje bledy ktorych dotad nie widzial. zrozumial je, poniewaz dopiero teraz, gdy zaczelo mu
|