|
wyjdz.moblo.pl
yeaaah
|
|
wyjdz dodał komentarz: |
28 grudnia 2010 |
wyjdz dodał komentarz: |
28 grudnia 2010 |
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
cząstka Ciebie. małapierdolonapojedynczaczasteczka.odlegle wspomnienie ciebie nadal krązy w moim umysle, pod skóra , rozrywając mnie od srodka.istniejesz w mojej podswiadomosci.na sam widok zapisanego gdzies twojego imienia mam dreszcze ktore przemykają mnie całą,zatrzymując się gdzies w koncach mojego ukladu nerwowego.teraz, gdy cie nie ma, czuje jak cos zaciska sie na mojej szyi. sprawia, ze sie dusze.w glowe szumią mi nuty tej jednej piosenki, przywolują wspomnienia, ktore wbijają sie we mnie jak kolce kaktusa,który stoi na moim spalonym parapecie.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Czy mogę Ci opowiedzieć o tych wszystkich chwilach gdy wyobrażałam sobie, jak leżysz koło mnie, leżysz u mego boku? Nie mówię o seksie. Mówię o tym, jak leżysz koło mnie - to się wydaje nagrodą. I o tych chwilach, kiedy wyobrażałam sobie, ze jest noc, a świat wokół nas przestał istnieć, bo cały świat jest w Twoich oczach...
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Siedzę przy kawie, dym spływa mi leniwie po palcach. Jestem sam i milczę do siebie bezprzyczynnie i chaotycznie. Zaraz położę się spać i prześpię smutek do jutra. Zadzwonił telefon, znowu to nie ty... Ostatni obłok dymu, ostatni łyk mocnej kawy. Czekam na Ciebie...
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Zapomniała o oddechu, kiedy dotknął ustami jej warg. Jego skóra pachniała oceaniczną świezością, jak listopadowe wiatry i mgły. Ich pocałunek trwał całą wieczność, ale i tak nie dość długo. Kiedy rozdzielili się, zapatrzyła się w jego niebieskie oczy, widząc w nich odbicie własnych uczuć.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Czasem obracam się i czuję w powietrzu twój zapach i nie mogę, kurwa, nie mogę nie wyrazić tego potwornego kurewsko koszmarnego fizycznego bólu kurewskiej tęsknoty za tobą. I nie mogę uwierzyć, że ja czuje tyle a ty nie czujesz nic. Naprawdę nie czujesz nic? (...) Wychodzę o szóstej rano i zaczynam cię szukać. Jeśli w śnie zobaczę jakiś znak, jakąś wskazówke: ulicę, pub czy stację. Idę tam. I czekam na ciebie.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Brakuje mi tych spotkań cholernie. Jakby ktoś wydarł mi z rąk mały, prywatny skarb. Stoję zdezorientowana jak okradzione dziecko i nie wiem, co się właściwie stało. Niby takie proste, niby takie oczywiste, zdarza się przecież. A wcale nie proste i wcale nie oczywiste. Bo jak to tak. Stracić coś, czego nawet nie zaczęło się tak naprawdę mieć. A może troszeczkę zaczęło, tylko po co. Chciałoby się, żeby jakiś sens był w tym wszystkim, a tu wcale go nie ma.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Nienawidzę Cię za to, że gdy się uśmiechasz miękną mi kolana. Nienawidzę za to, że na dźwięk Twego głosu drżą mi ręce. Nienawidzę za to, że nadal łamiesz mi serce.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
to są te dni, kiedy maksymalnie możemy robić trzy rzeczy na raz, a robimy sześć. Dni, w których kawa i herbata przelewają się strumieniami. Dni rozbitych szklanek, niedopalonych papierosów w paczce. Dni uciekania przed samym sobą, przed problemami, dni nauki, czytania, pisania, recytowania. Dni, w których krztuszę się herbatą, jem za dużo lukru i w których sama jestem jak lukier, bo jestem tak otępiała i zmęczona, że zdecydowanie jest mi wszystko jedno.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
Normalność staje się obca. Codzienność jakoś daleko. Spoglądam na nią ciągle z góry, stale z perspektywy czasu. Zupełnie jakbym utknęła w jakimś momencie przeszłości, który mnie tam trzyma. Jak w ciemnym ponurym morzu przez które nie mogę przepłynąć. Rozpaczliwe działania rozbijają się bezskutecznie o fale. Stale krzycze, krzycze bardzo głośno.
|
|
|
wyjdz dodano: 28 grudnia 2010 |
|
W te dni wrześniowych zachodów słońca, które leniwie spływają po blokach, często się smucę i odczuwam twój brak. napięcie i lęk przed oficjalnym ogłoszeniem, iż zaczęła się jesień. I czasem patrzę na te jesienne zachody słońca, wgapiona w ognisty żar, wypalam coraz większą i głębszą pustkę. Centralnie w sam środek trafiam i w kulminacyjnym momencie, w tym miejscu pęka d u s z a. Unosi się tynkowy dym przy tym spirytystycznym wydarzeniu.
|
|
|
|