Po pierwsze, była dorosła. I sama jak palec.
Owszem, miała gdzieś resztę ręki, ale właśnie miała ją gdzieś.
Duże, brązowe oczy mieściły tyle niepokoju, tęsknoty i smutku,
że na łzy nie było w nich miejsca.
Nigdy nie widziałam, żeby płakała.
zawsze była pogodna i uśmiechnięta,
tylko te oczy nie pasowały.
|