Zieloną ściereczką ścieram ze stołu wyschnięte marzenia.
W zamian stawiam na nim dzban pełen świeżych rozczarowań.
Ściereczkę natomiast wyrzucam do kosza na śmieci.
Co mi teraz po nadziei...?
A Ona siedzi do późna w nocy na parapecie, gapi się w niebo i szuka spadających gwiazd spełniających życzenia.
A, i oczywiście trzyma telefon w ręku, bo nadal ma cichą ale ogromną nadzieje, że w końcu do Niej napisze.
- Ona, Ona ...
- co Ona do cholery.?!
- Ona, przez Ciebie ...
- co przeze mnie.? czyżbym osiągnął cel.?
- jeżeli Twoim celem było Jej samobójstwo, to tak.