sobotni wieczór, dzwonek do drzwi...za dzwiami on...przepraszam -wyszeptał i delikatnie odsunął jej kosmyk włosów z oczu, ona przytuliła go ze łzami w oczach...niepewnie pocałował ją w usta, jego dłonie wędrowały po całym jej ciele...było tak magicznie jak nigdy przedtem...szepnął jej do ucha Kochaa....i obudził ja budzik.
|