|
uczuciedolyzeczki.moblo.pl
Kochasz to to pokaż to to okaż Nie pozwól tego spieprzyć Choć tyle nie udanych związków Niedotrzymanych obietnic choć byś się starał w chuj czasem to wszystko n
|
|
|
Kochasz to to pokaż, to to okaż
Nie pozwól tego spieprzyć
Choć tyle nie udanych związków
Niedotrzymanych obietnic,
choć byś się starał w chuj czasem to wszystko na nic.
Zafascynowany swą miłością czasem nie zauważysz że coś nie tak
Miłość bywa fałszywa, zła, bywa ślepa, bywa ślepa
|
|
|
Potrafimy coś zbudować, ale i niszczyć
Od zawsze tak było, tak było
że bardziej to drugie nam lepiej wychodziło
Czy Nostradamusa przepowiednie to brednie?
Wydaje mi się, że nie, wszystko zmierza ku końcowi
Nasze istnienie trwać może chwile
To my ponad wszystko przekraczamy granicę
Niszcząc ten świat, innych i własne życie
|
|
|
Ej, zbuntowany młody narzekasz na brak wygody?
drzesz się na matkę, bo nie dała ci na lody?
Ej, wiesz czemu nie dała ci ty ośle, bo nie miała
okaż trochę pokory, okaż trochę zrozumienia
wiem, że nie jest lekko, bieda doprowadza do agresji
|
|
|
Rób co chcesz, żyj jak chcesz
w to co chcesz wierz, co życie daje bierz
Bo to jest życie twoje, a nie moje
więc ja nie mogę ci dyktować jak masz żyć a jak nie
Tylko ci mówię pokieruj nim rozsądnie
tylko ci mówię, bo tylko tyle mogę
|
|
|
Niezadowolony, upokorzony, osamotniony,
zniechęcony, obrażony, wkurwiony, zmęczony wszystkim
Nie zastanawiasz się dlaczego? nie szukasz przyczyn?
Pod wszystko stawiasz minus ponad wszystko ty się liczysz
znowu coś nie wyszło, znowu krzyczysz patrząc w lustro
|
|
|
Wiatr w oczy wieje co drugiemu z nas
dziś uśmiech na twarzy masz, bo czujesz, że żyjesz
jutro, gdy zabraknie to zabijesz kijem za dwa zyle?
Weź się nie wygłupiaj, zachowaj zdrowy rozsądek
nie tylko materialne rzeczy to majątek
|
|
|
Nie myślę o niczym. Ani o przeszłości, ani o tym, co będzie. Nie myślę nawet o tym, co teraz. Chyba nie dociera do mnie, że mnie zamknęli. Tylko czasami chwyta mnie straszny lęk, boję się panicznie, tylko nie wiem czego. Wtedy wydaje mi się, że zaraz umrę albo zwariuję. Rzeczywistość jest bańką mydlaną. Gdy mocniej odetchnę, wszystko zniknie. Prawdziwą zmorą jest brudna, pokrwawiona strzykawka. To, co po nas zostaje. I jakiś żal w sercach najbliższych. Po wielkiej pustce, jaką im stworzyliśmy.
|
|
|
Mam „trzęsienie ziemi” w skroniach.
|
|
|
Ma wspaniałe oczy, bez źrenic. Szklana tafle, w której odbija się cała nędza ćpuna
|
|
|
Ludzie w małym miasteczku żywią się plotkami jak planktonem. Konsumują, przeżuwają i trawią w majestacie. Smakują mnie. Jak mnie przetrawią i zatrują się, będę mogła zaistnieć w ich świadomości jako swoja. Na razie usiłują mną manipulować by załatwić swoje stare porachunki.
|
|
|
Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem.
|
|
|
Jak można przetrwać noc, taką noc, gdzie wszystko jest ostateczne i nieodwracalne? I nie można umrzeć. I trzeba tu być. Dlaczego musiałam umrzeć za życia?
|
|
|
|