|
tymbarkoholiczkaa.moblo.pl
Nie możesz się bać masz to zabronione ! Nie możesz się bać masz to kurwa złamać w sobie !
|
|
|
Nie możesz się bać masz to zabronione !
Nie możesz się bać masz to kurwa złamać w sobie !
|
|
|
[1]'jestem twoją matką ! mam prawo!' krzyczała na mnie ' Matką? Ja nigdy nie miałam matki ! , Matka tak się nie zachowuje! , zapytałaś się chodź raz jak się czuję?! czy nic mi nie dolega?! Nie!! całe życie miałaś mnie w dupie! ciągle powtarzałaś że jestem tą najgorszą ! A poznałaś mnie? wiesz czego słucham co czytam? czy mam chłopaka? czy mam przyjaciół?! Nie! bo miałaś mnie w dupie , wiesz czekałam na to 16 lat , 16 lat aby ci to wszystko powiedzieć i wiesz żałuję że nie powiedziałam ci tego wcześniej ! Powtarzałaś że się Tobą nie opiekujemy! a ty? opiekowałaś się nami?! Nie! ważna była dla Ciebie praca ! Za każdym razem gdy jestem w Kościele, modle się , proszę Boga o to abyś mnie doceniła, abyś spojrzała na mnie jak na ukochaną córkę nie jak na największy błąd w życiu ! prosiłam Go abyś była zdrowa, abyś chociaż raz od tak poświęciła czas dla rodziny, pewnego razu gdy miałam lekcję z pedagog zapytała się jak by miał wyglądać najszczęśliwszy dzień ,
|
|
|
[2]gdy przyszła kolej na mnie powiedziałam: najszczęśliwszym dniem był by wtedy gdy moja mama przyszła szczęśliwa do domu , która by przytuliła mnie i powiedziała pierwszy raz w życiu że mnie kocha , która by mnie wysłuchała , która by wreszcie była przy mnie jak inne matki , lecz teraz sobie uświadomiłam że to się nigdy nie spełni! Bo Ty nie masz uczuć ! Ty żałujesz że się urodziłam , a ja jestem tylko dzieckiem Mamo ! Dzieckiem które potrzebuje opieki , madczynej opieki! Wiesz ile razy miałam nóż przy skroni!? Za każdm razem gdy się kłuciliśmy ! Chaiałam abyś wkońcu zrozumiała że masz dziecko, szesnastolenie dziecko które cię potrzebuje, lecz Ty zajmujesz się 21-letnim dzieckiem ! Córką która jest już dorosła i ma własne życie ! to tylko z nią gadasz! i tylko o nią się troszczysz !
|
|
|
[3]Wiesz gdy miałam zakończenie roku szkolnego , gdy widziałam rodziców innych dzieci, i ich radosne twarze , dumne ze swojego dziecka , gdy byli przy nich, zrozumiałam że mają wszystko , że mają więcej o de mnie , wierzą w nich że zajdą daleko , ale Ty skreśliłaś moją przyszłość już dawno, chcesz abym spadła jeszcze niżej od Ciebie ! bo chcesz aby ktoś był gorszy od Ciebie ! Brawo właśnie wygrałaś ! Nie zajdę już wyżej , będe na dnie 300 m pod ziemią ! Teraz bądź szczęśliwa już nie będziesz musiała patrzeć się na moją twarz , tylko proszę o jedno, chcę abyś chociaż to zrobiła po mojej śmieci , nie przekreślaj Kasi ! nie przekreślaj nikogo! One potrafią dużo i robią wszystko abyś chociaż raz je pochwaliła , abyś była blisko nich ! bo na mnie już za późno' wykrzyczałam , a później zalana łzami obudziłam się tak! to znowu sen , ale już nie długo czekam tylko na odpowiedni moment czekam aż zobaczy że ma jeszcze inne córki !
|
|
|
jak to jest przychodzić do domu i słyszeć radosny głos mamy dobiegający z kuchni? jak to jest siedzieć w niedzielę wspólnie z rodziną i oglądać ulubiony serial? jak to jest całować tatę w policzek przed wyjściem do szkoły? jak to jest móc szczerze porozmawiać z mamą i powiedzieć bez skrępowania co dzieje się w twoim życiu? jak to jest widzieć dopingujące miny rodziców siedzących na widowni, gdy ty cała w nerwach stoisz na scenie? jak to jest wtulić się w ramiona ojca, gdy tak po prostu masz gorszy dzień? jak to jest mieć oparcie ze ich strony? jak to jest słyszeć 'kocham Cię' wypowiedziane z ust matki? jak to jest widzieć w oczach taty dumę, że ma taką córkę jak Ty? jak to jest czuć się kochanym i akceptowanym? opowiedz, bo u mnie w domu tego nie zaznałam./ucieknijmi
|
|
|
Nieważne ile złamiesz w życiu obcasów. nieistotne ile łez popłynie po Twoich policzkach. mniejsza z tym ile razy upadniesz, ile razy będziesz chciała się doszczętnie poddać. liczy się jedynie satysfakcja z którą będziesz umierać. świadomość, że o wszystko walczyłaś z całych sił, że spełniałaś swoje marzenia i mimo tego, iż było trudno - dałaś radę.
|
|
|
Z jego małą pomocą
Na raty się zabijam,
Za jego małą prośbą
Szczęście znów omijam.
Jak długo wytrzymam?
Znikam powoli...
On wie co ja czuję?
On wi jak to boli?
Krzyczę tylko szeptem,
Bólowi zadaję ból,
Kwiaty krwią podlewam,
Do rany przykładam sól...
Me oczy są bez barwy,
Me słowa są obłędem.
Czy cokolwiek dobrze zrobiłam?
Czy wszystko było błędem?
Myślę kim dla Ciebie jestem,
Czy Tobie też coś złego zrobiłam?
A może już nie jestem?
Może tylko byłam...?
|
|
|
Widuję Cię tylko przelotnie,
Na dworcu, czasami za oknem,
W deszczu, gdy biegniesz zmoknięty,
Zapatrzonego w życia zakrety.
I potrzebuję Twojej pomocy,
Bo śnisz mi się każdej nocy.
I budzę w pustkę wpatrzona,
Czując jak serce me kona,
Obolałe Twoją oschłością,
Tęskniące za czyjąś czułością...
|
|
|
Stoisz dwa kroki dalej,
Tak cudnie w okno wpatrzony,
Mimo, że jesteś tak blisko,
Mijają sie życia wagony.
Nie spotykam już Twoich oczu,
Choć nie raz iskierki widziałam,
W samotność wciąż otulony...
Takiego Cię pokochałam.
Twe myśli są zawsze koło niej,
Choć inna wciąż mysli o Tobie...
Twój zapach rozbudza jej zmysły,
A palcem o kurtkę Twą skrobie...
I czekam na jakiś Twój ruch,
Czekając wciąż w wiecznej udręce,
Cicho... Coś stłukło się właśnie...
A nie... To tylko me serce...
|
|
|
Zasypiam z uśmiechem na ustach,
I budzę sie cała w skowronakch,
Zdjecia tak czule mrugają,
I słońce tak pięknie spoglada.
A wszystko to dzięki osobie,
Co życie me zmiena powoli,
Już jestem Twoja – nie swoja,
I serce tak jakoś mniej boli.
W lustrze też inna dziewczyna,
Z promiennym uśmiechem na twarzy,
Czesze swe włosy powoli,
A miłość od środka ją parzy.
Lecz ból to przecież tak słodki,
Co pcha ją codzień do ludzi,
Z uśmiechem mija przechodniów,
I życie się znowu w niej budzi...
|
|
|
Pamiętam. Tamtego dnia
Muśnięta Twym ramieniem
Zadrżałam delikatnie
Z niedowierzeniem.
Zatrzymana w pół kroku,
Wpatrzona jak odchodzisz,
Rozpłakałam się widząc,
Jak wzrokiem za nią wodzisz.
Otworzyłam usta,
Lecz dobiegała mnie cisza,
A środku krzyczałam,
Pragnąc byś usłyszał...
Te dwa piękne słowa,
Wciąż niepowiedziane,
Choć każdej przecież nocy,
Przy ołtarzu wyszeptane.
A na nim Twoje zdjęcie,
I świeczki płonące,
I dłonią ściskane,
Serduszko cierpiace...
|
|
|
Szara codzienność – bez Twego słowa.
Chyba nie jestem na to gotowa...
Zasłaniam oczy, by łzy nie kapały,
Wiążę bandażem supełek mały.
Popatrz na dłonie – Tyś ich natchnieniem,
Ty ich problemem, ich niespełnieniem...
Kochałam Cię szczerze – Ty coś mi dał?
Byłeś mi obcy, wciąż tylko brał.
Bez tozsamości biegnę tą drogą.
Nazwali ja życiem – powinni trwogą.
Anioł zagłady – to imię moje.
Umieram zawsze... Zawsze za dwoje.
Już taki mój los, przykro to stwierdzić...
Trzeba mnie będzie szybko uśmiercić...
|
|
|
|