 |
tylkotwojaskarbie.moblo.pl
zabawiliśmy się już tak? pobyliśmy ze sobą setki pocałunków ciągle objęci wdychający do nozdrzy swój zapach. teraz idź czas zapomnieć.
|
|
 |
zabawiliśmy się już, tak? pobyliśmy ze sobą, setki pocałunków, ciągle objęci, wdychający do nozdrzy swój zapach. teraz idź - czas zapomnieć.
|
|
 |
odepchnęłam Go od siebie zawijając dłonie w rękawy bluzy. - przecież taka była umowa. krótka zabawa. po wakacjach koniec. idź w swoją stronę. - bełkotałam unikając Jego spojrzenia. zagryzłam wargę, podczas Jego krótkiego milczenia, na brodę wypłynęła stożka krwi. - spójrz na mnie. - poprosił cicho. - wszystkie drogi prowadzą do Ciebie.
|
|
 |
głupie - piliśmy właśnie shake'a truskawkowego na spółę, żartowaliśmy ze skupienia malującego się na twarzy sprzedawczyni za kasą, kiedy przeszył wzrokiem moje oczy. - piękne są. - stwierdził lekko unosząc kąciki ust ku górze. odwzajemniłam uśmiech, to był moment kiedy serce zaczęło pracować na zdecydowanie szybszych obrotach, specjalnie dla Niego, który zaczynał znaczyć coś ponad 'kumpel'. dużo, dużo więcej
|
|
 |
widzisz, tęsknię za tym, jak odkładaliśmy wszystkie inne sprawy w kąt uważając je za mało ważne. jak zlewaliśmy na to, co można, czego nie, co trzeba, czego niewolno - bo mieliśmy swoje racje, swoje chwile, które spędzaliśmy po swojemu. brakuje mi tych oddechów, powolnych, które wcale nie gnały, nie wybiegały w przyszłość. brakuje mi Ciebie i odczucia, że Twoje miejsce jest wyłącznie tu, przy mnie.
|
|
 |
za kilka dni znowu zacznie się śpiewanie kawałków ich troje, leżenie na środku schodów, przynoszenie kwiatków z parapetu na ławkę, a na wkurwioną minę nauczycielki krótkie 'no co?!', te miny, te spojrzenia, te bezcenne akcje, huk, kiedy kolejny kumpel bujając się na krześle spierdala się na podłogę. będą te klasówki z matmy, pisanie rozwiązań na gumce do ścierania i posyłanie ich kumpelom, lekcje angola kiedy cholera wie, gdzie masz długopis, czy zeszyt, a przewodnią czynnością jest rysowanie kutasów, polskie podczas których przy czytaniu biografii wychodzi, że Kościuszko urodził się w Mezopotamii, a ojciec Szekspira był 'rękawiczkiem'. źle nie będzie, nie z tymi ludźmi.
|
|
 |
przecierając oczy, usiadłam na łóżku, aby zobaczyć pogodę za oknem. 'porażka, znowu kurwa leje. chujnia po całości' - pomyślałam i położyłam się ponownie. stwierdziłam, że nie będę dzisiaj wychodziła z łóżka. wzięłam książkę i kontynuowałam czytanie. 'do cholery jasnej, ile razy mam wam powtarzać, że wchodząc do mojego pokoju macie pukać?!' - krzyknęłam wkurzona, kiedy zobaczyłam, że ktoś uchyla drzwi, mając w zamiarach do mnie wejść. 'a to ty, przepraszam. to przez tą pierdoloną pogodę' - powiedziałam, gdy ujrzałam fabiana. 'nic nie szkodzi, doskonale cię rozumiem, też wstałem lewą nogą, ale możesz mi ten humor poprawić.' - powiedział tajemniczy, całując mnie w usta. 'a jak?' - zapytałam. 'po prostu się uśmiechnij. nie warto marnować chwil na zamulanie, kiedy jesteśmy koło siebie' - stwierdził, mocno mnie przytulając. tak, uwielbiam jego poranne przywitania. i chcę, aby witał mnie tak przez następne 80 lat ♥
|
|
 |
Choć wyrządził Jej tyle przykrości, nadal Go kochała jak nikogo na świecie.Tak bardzo chciała się z Nim zobaczyć, wtulić się w Jego ramiona i poczuć Jego ciepło, bo tylko przy Nim czuła się tak spokojna i bezpieczna..Ze słuchawkami w uszach, patrząc w gwiazdy myślała o Nim..
|
|
 |
nie będę płakać, bo rozmaże mi się tusz. nie będę tęsknić, bo stracę chęć życia. po prostu usiądę i powspominam, jak piękne były początkii.
|
|
 |
Wpadłam wprost w jego ramiona, a on tak po prostu je zamknął, ze mną w środku.
|
|
 |
Siedziała i płakała, przeklinając ten dzień w którym go poznała.
|
|
 |
Nawet nie chce mi się płakać. Rozczarowana też nie jestem. Przecież wiedziałam, że tak będzie.
|
|
 |
mam gdzieś, te wszystkie plastikowe uczucia, sztuczne uśmiechy. udawanie szczęścia, tylko po to, aby oszukać własną podświadomość. imitacja radości, nigdy nie wyjdzie naturalnie.
|
|
|
|