patrzę na wschód słońca. siadam na parapecie i zapalam papierosa. wciągam dym w płuca. zaczął się nowy dzień, podobno bez ciężaru dnia wczorajszego. myślę, patrząc nieobecnym wzrokiem na chmury pomarańczowe od wschodzącego słońca. kim właściwie jestem ? ile właściwie znaczę. czy naprawdę już nikogo nie obchodzę, skoro znalazł się ktoś, kto mnie skrzywdził, wykorzystał i zostawił ? chcę kochać. tak, zdecydowanie CHCĘ kochać, tak mocno, że nic innego nie będzie się liczyło. połowa papierosa za mną. boję się. boję się jutra, bo jest dużo mniej pewne, niż dzisiaj / tylkopowiedz
|