|
tuskavkowa.moblo.pl
gdzie byłaś ? na spacerze. chodź tu. pachniesz męskimi perfumami dziecko ! pachnę miłością mojego życia tato.
|
|
|
- gdzie byłaś ?
- na spacerze.
- chodź tu. pachniesz męskimi perfumami, dziecko !
- pachnę miłością mojego życia, tato.
|
|
|
pocałunek jest tak intymny. inne rzeczy można udawać, ale pocałunek... złączone usta dwojga ludzi, ich oddechy, ich dusze. cały romans jest w pocałunku.;*
|
|
|
i ta cholerna słabość do Ciebie... ;*;*
|
|
|
W trakcie rozmowy z nim dość często pisała "ZW". Bez skutku czekała, aż zorientuje się, że tu wcale nie chodziło o "zaraz wracam" tylko "zostań wiecznie". ;*
|
|
|
Mam kieszenie pełne słońca, które sprawia, że moja dusza unosi się ponad całym tym systemem. Wieczne szczęście, wieczna radość, wieczna beztroska wracają do mnie wraz z wiosną. Jak dobrze, gdy słońce znów wypełnia każdą część mojego ciała. Jak dobrze znów tańczyć w jego promieniach. To pomaga mi żyć. Wy pomagacie mi żyć.
|
|
|
kochał w niej to , że śpiewała do szczotki do zamiatania , że tańczyła i darła się na balkonie. była jego osobistą wariatką na wyłączność. : *
|
|
|
a twoje oczy. szczerze? to nawet nie wiem jakiego są koloru. jedyne co o nich wiem, to to że są cholernie piękne . ;)
|
|
|
I mam takie shizy że idąc ulicą czuję Twój zapach... Chociaż wiem, że na pewno tu nie byłeś...
jestem od Ciebie uzależniona ..
|
|
|
stwierdziłam, że jestem naprawdę zakochana, gdy zamiast wpisać hasło, po raz setny wpisałam Jego imię .
|
|
|
kocham to uczucie, kiedy nie mogę zasnąć bo rzeczywistość jest lepsza niż jakiekolwiek sny ;*;*
|
|
|
była piąta nad ranem. stałam na balkonie, pijąc gorącą herbatę. miasto powoli zaczęło budzić się do życia. uśmiechnęłam się sama do siebie i pomyślałam, że mimo wielu problemów jestem cholernie szczęśliwa. ! ;*
|
|
|
Tryskała humorem. W jego białej koszuli i jego kuchni szykowała mu kanapki. Śpiewała z łyżką przy ustach, porywała do tańca kij od szczotki. Nie potrafiła się opanować. W piruecie wpadła na niego.
-Mogę się zapytać, co wprawiło Cię w tak cudowny nastrój, Kochanie? - Uśmiechnął się szelmowsko. Popatrzyła w jego zielone oczy, dała całusa mówiąc:
-Mogę zrobić Ci śniadanie. To już wystarczający powód. - Porwał ją w ramiona
-Nigdy tak nie mów, bo nie wyjdziemy z domu. - Uśmiechnęła się.
-Raczej z łóżka... - Wziął ją na ręce. Nie dokończyli śniadania.
|
|
|
|