|
wiał wiatr. grzmiało. burza rozpętała się nad miastem. krople deszczu spadały w milimetrowych odstępach. jedna po drugiej. siedziałam na parapecie i patrzyłam jak po szybie ścieka deszcz. przyglądałam się piorunom, które oświetlały podwórze. mają one w sobie coś co od zawsze mnie do nich przyciąga. są groźne, głośne, niebezpieczne, ale piękne. wolne. być może szczęśliwe... /katajiina
|