Obserwujesz Go zachowując dystans, kochać patrzeć jak się
uśmiecha. Marzysz o Tym, że może kiedyś Będzie twój.
Chociaż na chwilę. On podchodzi do Ciebie, twoje serce bije
coraz mocniej. Próbujesz wmówić sobie, że go nie kochasz,
ale śnisz o Nim, masz nadzieję, modlisz się, że bedziecie razem..
Potem przez następne miesiące wydawało się,
że żyje za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały,
że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie
z myślami. Ze snami było jakoś łatwiej..
Nie umiem zapobiec, kocham Go strasznie. Udaję, że jest OK..
tak może lepiej jest dla Jego szczęścia, gdy bedzie wiedział,
że już się Nim nie interesuję, może pozna inną, a ja nie bede już
przeszkodą? Uśmiecham się, niech myśli, że jest Ok. A w samotne
wieczory kładę się na łóżku, wtulam w poduszkę i ryczę.
Słuchając smętnych piosenek, pijąc gorącą czekoladę,
i wciąż płacząc, zrozumiałam co miałam, co straciłam..
i wciąż kocham Cię najbardziej na świecie..
|