|
slowemnieogarniesz.moblo.pl
dziewczyna rodzi się mądra. potem poznaje chłopaka.
|
|
|
dziewczyna rodzi się mądra. potem poznaje chłopaka.
|
|
|
`Głupi palant. Jest królem wszystkich palantów. Bezdyskusyjnym championem w kategorii palantów wszechczasów`
|
|
|
`Mówią o niej szalona wariatka, która cieszy się z byle czego jest wiecznie dziecinna i nie przejmuje się niczym. Ona tylko gra. Nie chce pokazać tego jak bardzo się pogubiła, i jak bardzo cholernie jej życie jest do dupy!.
|
|
|
I czasem siedząc z mp3. słuchając piosenki która tak cholernie mi Cię przypomina...zastanawiam się...co takiego zrobiłam w życiu że nie zasługuję nawet na tą małą garstkę szczęścia.
|
|
|
W pewnym momencie życia stajemy się dorośli. Nagle możemy głosować, pić i robić inne rzeczy. Nagle ludzie oczekują, że będziemy odpowiedzialni, poważni, dorośli. Robimy się wyżsi i starsi. Ale czy kiedykolwiek dorastamy?
|
|
|
- Być może pewnego dnia obudzę się i poczuje... - Co ? - Że jestem zakochana! No wiesz: oszołomiona, rozpalona i z mdłościami... - To nie miłość, mała. To grypa.
|
|
|
Szlam powoli ulica i zaciagalam sie gleboko wlasnie odpalonym papierosem. Nigdy nie pozwalales mi palic , zawsze prosiles mnie zebym przestala to robic. Wytracales mi papierosy z reki, łamałes je, chowales je przede mna, a raz nawet sam wypaliles kilka z tym Twoim obrzydzeniem na twarzy. Wszystko, bylebym tylko ja nie paliła.Pamietasz ?? Nie , pewnie nie pamietasz. Bo teraz to ona wypelnia Twoj umysl i to o jej zdrowie sie troszczysz. A ja teraz ide z wysoko podniesiona dlonia z papierosem i pale, z naiwna nadzieja ,ze mnie spotkasz,podbiegniesz, zlapiesz za reke i pojdziemy dalej razem, a papieros wypali sie gdzies na krawezniku, jak dawniej.
|
|
|
I niie myślała o nim przez 3 miesiące, nie widząc go na oczy. Aż zapomniała jego spojrzenie, śmiech i zapach. A gdy go znowu zobaczyła zrozumiała, że cały ten czas poszedł się je.bać..
|
|
|
siedzę na parapecie, patrzę na tę polną drogę. naszą drogę. pamiętasz? wiosną chodziliśmy tam zrywać maki. oprócz tego, że już Cię nie ma przy mnie, nic się nie zmieniło, nadal tam rosną. choć bez Ciebie, nadal chodzę codziennie na spacery, żeby choć na chwilę uciec od tych wszystkich myśli. nie chcę już niczego pamiętać, nie chcę znać tej przeklętej drogi, chcę ją omijać, niczego tak bardzo nie pragnę... ale zawsze wracam do domu ze łzami w oczach, z rozmazanym tuszem i z jebanymi makami w ręku.//irresolute
|
|
|
kiedy powiedziałeś, że odchodzisz, poczułam się tak, jakbyś wlał we mnie benzynę, którą po chwili podpaliłeś. tak, przez Ciebie mam pożar w sercu./ irresolute
|
|
|
kiedyś umówiliśmy się na spotkanie w deszczowe, pochmurne popołudnie. tradycyjnie zapomniałam wziąć parasolki. kiedy mnie zobaczyłeś, całą zmokniętą i rozmazaną, uśmiechnąłeś się tak, jak lubiłam najbardziej. powiedziałeś, że ładnie wyglądam. odebrałam to jako kiepski żart, ironię. odwróciłam się wtedy na pięcie i szybkim krokiem szłam przed siebie. Ty pobiegłeś za mną. gdy byłeś już na tyle blisko, że mogłam Cię usłyszeć, powiedziałeś, że kochałbyś mnie nawet, gdybym była cała w błocie. i gdybym miała jedno oko. nie musiałam się odwracać, żeby zobaczyć, czy się uśmiechasz. czułam to w powietrzu. na tym polegała Twoja zajebistość.
|
|
|
- mamo! rozlał mi się sok. czym mam to zetrzeć? - szmatą. - ale moją koleżanką, się nie da!
|
|
|
|