|
Cisza rozdziela bardziej niż przestrzeń. Cisza nie przynosi słów, cisza zabija. Nawet myśli...
|
|
|
Serce umiera powolną śmiercią. Gubi złudzenia jak drzewo liście, aż wreszcie nie zostanie ani jedno. Brak złudzeń. Nie zostaje już ni
|
|
|
Kto ci powiedział, że wolno Ci się przyzwyczajać? Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
|
|
|
Ludzie twierdzą, że nadal mnie nie rozumieją. I słusznie. Niepoznawalne jest nie do pojmowania, tylko do pokochania. Ten, kto mnie pokochał, nie pytał, dlaczego mam świra. On jest ze mną.
|
|
|
Chciałam kiedyś pokochać. Zwykłą miłością. Może wtedy wszystko byłoby inaczej.
|
|
|
Z miłością jest jak ze snem, nie da się odespać nieprzespanych nocy.
|
|
|
Kiedy nie miałam już nic do stracenia, dostałam wszystko. Kiedy o sobie zapomniałam, odnalazłam samą siebie. Kiedy poznałam upokorzenie i całkowitą uległość, stałam się wolna.
|
|
|
Kiedyś się z Niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu, ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie się pojawiać jego twarz. Nie mogę wykreślić Cię ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też 'jesteś w moim życiu zbędny'- bo nie jesteś. W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie... Ale nigdy nie byłeś mój.
|
|
|
Powiedz, jak można kochać kogoś, kogo nie całowano się na dobranoc, kogoś kto nie czekał i na kogo się nie czekało? -Można.
|
|
|
Nie szukam wrogów, nie szukam przyjaciół, nie szukam miłości, nie szukam wcześniej utraconych chwil, nie szukam nikogo i niczego, najpierw muszę sama się odnaleźć w tym świecie.
|
|
|
Kiedyś się z Niego wyleczę. Może nie na pstryknięcie palcami, może nie po tygodniu, ani miesiącu. Czeka mnie wiele pustych dni, w których wciąż będzie się pojawiać jego twarz. Nie mogę wykreślić Cię ze swojego życia, zbyt wiele mamy ze sobą wspólnego. I nie powiem też 'jesteś w moim życiu zbędny'- bo nie jesteś. W gruncie rzeczy nikogo nie potrzebuje bardziej niż Ciebie... Ale nigdy nie byłeś mój.
|
|
|
Kimże jesteś, kobieto? Gdzie Twoje miejsce? W domu czy pracy? W kuchni czy salonie? Czy pozwolą ci pozostać barwnym motylem spijającym nektar z kwiatów życia czy oberwawszy skrzydła każą czołgać się w pyle dnia codziennego? Grzać się będziesz w ogniu miłości czy zamarzniesz w lodowej klatce obojętności? Będą Cię nosić na rękach czy rzucą na kolana? Boginią się staniesz czy służącą? Muzą Ty będziesz wysławianą czy bezwartościową rzeczą, własnością swego pana?Błogosławieństwem szeptanym z czcią czy przekleństwem wykrzyczanym w szale i rozpaczy...?
|
|
|
|