Odprowadziłam go wzrokiem...usmiechnęłam się w dal...Wiedziałam,że już nigdy więcej nie wtulę się w jego ciepłe ramiona, nie pocałuję, nie połaskoczę tam, gdzie najbardzije tego nie lubił. Wsiadłam do samochodu, szybko odszukałam swojego odbicia w lusterku, żeby przekonać się,że cierpiałam...Odpieralam ataki histerycznego płaczu i przez mimowolnie spływające łzy powstarzałam,że tak będzie lepiej, lepiej, le-pi-ej...To nie mogło sie udać, za bardoz go kochałam.../a
|