w gimnazjum zaprosiłeś mnie na bal, pamiętasz? siedzieliśmy razem na geografii, bo moja kumpela z ławki zachorowała. cieszyłam się, że siedzimy razem. niekoniecznie musiałeś o tym wiedzieć, więc nie pisnęłam ani słówka. siedziałam cicho i tylko upominałam cię szeptem, żebyś mnie nie dotykał. tak naprawdę podobało mi się to, ale nie mówimy teraz o tym. w którymś momencie odwróciłeś się w moją stronę i z uśmiechem na ustach powiedziałeś: pójdziesz ze mną na bal? oniemiałam. chciałam z tobą iść, ale musiałeś pytać? w ten sposób? przy ludziach, którzy słuchają? moja wewnętrzna walka trwała niecałe 2 sekundy. odpowiedziałam: co?! nie, nie ma mowy. a mogło być tak pięknie..
|