 |
|
spojrzałam na niego jak na kosmitę chcąc go ominąć, ale ten złapał mnie za nadgarstek i obrócił do siebie.
|
|
 |
|
rozcieńczam się, odbarwiam, mam kolor powietrza.
|
|
 |
|
mam teraz trudne rzeczy do przeżycia ze sobą samą. tu mi nikt nie pomoże, nikt tu za mną nie pójdzie. lepiej mnie tak zostawić.
|
|
 |
|
wtedy jednak nic nie rozumiałam. nie rozumiałam, że mogę skrzywdzić kogoś tak straszliwie, że osoba ta już nigdy nie dojdzie do siebie. że można, po prostu żyjąc, zranić inną istotę tak bardzo, że rana ta już nigdy się nie zagoi.
|
|
 |
|
może chodzi o wszystko, co wydarzyło się obok. o skutki uboczne. wrażenia dodane w promocji.
|
|
 |
|
kaleczą się i dręczą milczeniem i słowami jakby mieli przed sobą jeszcze jedno życie.
|
|
 |
|
piękno nie jest ani chude, ani grube, ani blond, ani rude, ani wysokie, ani niskie, jest po prostu czystą radością życia.
|
|
 |
|
smakuję Cię, sączę Twe kwaśne ciało.
|
|
 |
|
milczałam. chyba chciałam żyć.
|
|
 |
|
odsuwamy się od siebie, bojąc się reakcji własnych dłoni, które drżą niespokojnie.
|
|
 |
|
walczę o Ciebie, bo jeśli Cię stracę, nie będę miała po co żyć.
|
|
 |
|
jego beznamiętne słowa stanęły jej w gardle. zaczęła się krztusić, jego kłamstwami.
|
|
|
|