- nie! ile mam to jeszcze zamiar ciągnąć?! przecież to.. bezsensowne. bezcelowe. niedające żadnych korzyści. tęsknie, obżeram się tyjąc, płaczę i śmieję się z powodu przedawkowania czekolady. przecież to.. żałosne! - krzyczała rozpaczliwie nieraz żartując sobie z własnej naiwności i swojego zachowania. wstała z łóżka i biorąc czerwone krzesełko sięgnęła kartonowego pudełka. wyjęła z niego wspólne zdjęcia, zaschnięte płatki róż, prezenty i liściki. targała na milion drobnych kawałków, wrzucając do kosza obok biurka. kiedy skończyła wyjęła z torby zeszyty i nie zważając na zapisane lekcje zaczęła wyrywać kartki. każdą. nawet tą na której było chociażby jedno maleńkie serduszko skierowane do jego osoby. gdzie były jego inicjały lub pisak koloru jego tęczówek. pozbyła się jego ze swojej głowy choćby w jednym procencie na sto. zawsze to coś. /happylove
|