 |
pychol.moblo.pl
uwielbiam ich za te wszystkie próby rozpalenia ogniska po deszczu za śmianie się na całe miasto i zwalanie kto ma najgłupszy śmiech za te wszystkie przypały i za to że
|
|
 |
uwielbiam ich za te wszystkie próby rozpalenia ogniska po deszczu, za śmianie się na całe miasto i zwalanie kto ma najgłupszy śmiech, za te wszystkie przypały i za to, że zawsze są ze mną, w tych złych i jak i dobrych momentach
|
|
 |
Widzę Cię w przyszłości ze mną, jako mojego męża. Widzę jak mamy problemy, jak się kochamy, jak mamy ciche dni, jak się uśmiechamy na widok naszego dziecka. Widzę, jak się kłócimy, jak podchodzisz do mnie i całujesz w szyję gdy robię Ci kolację, jak tulimy się do siebie gdy spotyka nas tragedia. Widzę Cię przychodzącego z pracy, szczęśliwego na mój widok i wychodzącego z domu, trzaskającego drzwiami po sprzeczce. Chcę tego wszystkiego, raju i piekła na ziemi, łez i śmiechu z Twojego powodu. Tego wszystkiego, i każdej lepszej i gorszej rzeczy.
|
|
 |
i co mi teraz powiesz? że żałujesz decyzji, żałujesz że mnie zostawiłeś, żałujesz że zdradziłeś, żałujesz że traktowałeś jak tanią zabawkę? a ja Ci powiem, żałuję że zaufałam.. weź spierdalaj.
|
|
 |
no cześć, znowu piszę o Tobie. już ostatni raz, mam nadzieję. posłuchaj mnie kolego, bo postaram się wypowiedzieć zwięźle i na temat tak, żebyś już nie mógł się sycić moim słowem. spierdoliłeś to, wzdłuż, wszerz i po skosie. przejebałeś naszą znajomość, a ja wyrosłam z Ciebie, jak małe dziecko z pieluch. było fajnie, nie przeczę, nawet zajebiście, ale nie mam już na Ciebie takiego parcia. sam wybrałeś to zakończenie, a ja pozwalam ci iść. i błagam Cię, nie wracaj, nie wymyślaj beznadziejnych wymówek, bo mnie już nie ma. dziękuję, cześć, piona.
|
|
 |
Wszyscy mamy blizny, zbieramy je przez całe życie. Blizny po dziecinnych upadkach i szkolnych bójkach, po wyciętym wyrostku i po dziecku wyjętym z brzucha w chwili, kiedy jego serce już przestawało bić. Blizny po chwilach, gdy ciała nas zawodziły, nie spełniając naszych oczekiwań. I blizny wewnątrz, niewidoczne - od ostrych odłamków pijackiego krzyku rozpryskującego się po domu jak szkło ze szkolnego okna, od wyzwisk rzucanych w twarz na podwórku. Tych blizn nie pokazujemy nikomu, bo gdy je pokazujemy, ludzie odwracają głowy i zmieniają temat, a w najlepszym wypadku rozpoczynają licytację.
|
|
 |
Nie chcę tak po prostu pożegnać się i odchodząc, zostawić po sobie miliony wspomnień, wspólne marzenia i sny zakopane gdzieś na dnie Naszych serc. Nie chcę zapomnieć o tym, co Nas łączyło a co dzieliło, o każdym Twym uśmiechu i zaufaniu, którym zawsze darzyłam ponad wszystko. Nie potrafię i nie chcę wyrzucić Cię z serca, wymazując z pamięci szczęście, które dawałeś mi swą obecnością.
|
|
 |
Mój uśmiech nie jest już tak szeroki jak kiedyś, a oczy nie są już tak szczęśliwe. Inna jestem sama ja - słabsza, zdecydowanie słabsza. Nie umiem poradzić sobie z problemami, często świadczą o tym nadużywane przeze mnie łzy. Nie wiem ile czasu minie, zanim nauczę się żyć bez Ciebie. Nie wiem też, kiedy odzyskam wiarę w miłość i czy w ogóle kiedykolwiek ją odzyskam.
|
|
 |
Człowiek kocha albo nie kocha, i żadna siła na świecie nie ma na to wpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, założyć rodzinę, kochać się każdej nocy i każdej nocy mieć orgazm, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć, że czegoś ważnego brakuje.
|
|
 |
Moje marzenie? Mieć Cię na co dzień, dla siebie. Móc Cię przytulać, kiedy tylko będę miała ochotę. Nie musieć czekać. Nie musieć tęsknić.
|
|
 |
kiedyś będziemy jak oni. tak jak ci staruszkowie, co siedzą na tych ławeczkach w parku, pełnych wspomnień, pięknych wspomnień wypełniających młodość. będziemy siedzieć i będę odgarniać ci kosmyki włosów z czoła tak jak robiłam to kiedyś, ale w przyszłości też tak będzie, wierzę w to. nadal będziemy się przytulać, pomimo problemów z kręgosłupem, przecież to nic w porównaniu do miłości.
|
|
 |
Może to nie do końca jest tak, że się poddałam. Ja tego nie zrobiłam, nie byłabym wstanie. Upadam i potykam się na prostej drodze, ale wychodzę z tego cało przecież zdarzają się błędy. Bywają chwile, że tracę świadomość, że się odcinam, że chce zaprzestać walki i odpuścić wszystko i zarazem wszystkich. Cholera. Przecież nie może być ze mną aż tak źle. Czy jest? Przecież chodzę, patrze, oddycham, żyje. Bo żyje prawda? Może nie pełnią życia, bo już nie potrafię. Bez niego nie. Ale jestem tutaj, wśród ludzi. Nie taka jak wcześniej. Mniej naiwna, mądrzejsza, silniejsza, odporniejsza, bardziej zamknięta w sobie, lecz sam fakt, że jestem powinien uszczęśliwiać bliskich. Sama dla siebie jestem martwa, bo on stał się martwy. Podobno ja i on to jedno. Jedna dusza, jedno serce. Wychodzi na to, że jesteśmy ze sobą nieodwołalnie złączeni, a wręcz nierozerwalnie.
|
|
 |
Zmęczona byciem. Jak dobry czas to zły facet, jak zły czas to dobry facet. Ironia? W moich dziecinnych marzeniach wyglądało to trochę inaczej, ale rzeczy nie są takie jakie na pozór nam się wydają. To dlatego, nie ekscytuję się, gdy ktoś podejdzie do mnie z czekoladą, pudelkiem rafaello lub przegada ze mną godzinę przez telefon. To trochę boli, ale nadal to stosuję. Jak ja cholernie nienawidzę miłości. Boje się co ona ze mną zrobi, ale kontynuuję życie. Chyba zaczynam wracać do black devil'sowego nałogu. Z dnia na dzień jestem mniej odporna. Nie lubię wysłuchiwać tekstu "nie mam czasu" i pytań gdzie byłam, moja sprawa. Nowy facet stare rany, Stary facet nowe kłamstwa. Eh, więcej o tym mówię, niż chcę by tak było. Potrzebuję czegoś aby uwierzyć, nie pomagają mi ludzie twierdzący że to powróci. Nie chcę nawalić znowu na całej rozciągłości linii, wiem lepiej. Nienawidzę tej miłości...
|
|
|
|