Odkąd Go poznałam,noszę w kieszeni szminkę,to jest bardzo głupie,gdy Ty patrzysz na mnie tak poważnie,jakbyś w moich oczach widział gotycki kościół. A ja nie jestem żadną świątynią,tylko lasem i łąką-drżeniem liści,które garną się do Twoich rąk.Tam z tyłu szumi potok,to jest czas,który ucieka,a Ty pozwalasz mu przepływać przez palce i nie chcesz schwytać czasu.I kiedy Cię żegnam,moje umalowane wargi pozostają nie tknięte,a ja i tak noszę szminkę w kieszeni,odkąd wiem,że masz bardzo piękne usta. // Halina Poświatowska
|