Świat to twór pełny niedomówień. I ja składam się jedynie z połowiczych słówek, których nikt nie łączy. Każdego dnia kartkuje historie bliższe, lub odleglejsze, chcąc zażegnać proces niebytu. Tylko jakimś dziwnym trafem, jeszcze bardziej pogrążam się w tej nierzeczywistości, gdzie ociężałe powietrze ciąży nad głowami. Czymże jest życie w obliczu jego całej mocy, której nie znamy, bo jedynie muskamy wszystko co powierzchowne?
|