Jak zawsze, gdy miała problem poszła na cmentarz. Chodzi tam i opowiada mu jakby siedział obok i słuchał, choć nie oczekuje rady. Może ma nadzieję, że szepnie Bogu na ucho dobre słówko, że jednak zasługuje na odrobinę szczęścia. Zapala znicz, a potem jak gdyby nigdy odchodzi zostawiając pustkę i biorąc pustkę. Parodia, a nazywa się to życiem. / pikachuu
|