Był maj.Poznała po prostu idealnego chłopaka. Byli ze sobą dwa lata, było im razem wprost fantastycznie. Zauważyła, że coraz częściej ją wystawia, coraz mniej spędzają razem czasu. Chciała z nim porozmawiać, poszła do niego. Spotkali się w połowie drogi, szedł do niej. Była szczęśliwa. Myślała, że będzie lepiej. Rzucił ją. Nie mogła tego znieść minął czerwiec, lipiec ,sierpień, wrzesień i październik. Otrząsnęła się. Nagle dzwoni telefon, popatrzyła na ekran i poczuła te cholerne motylki w brzuchu. Poprosił ją, żeby przyszła na ich ławkę. Pomyślała, że może chce wrócić. Ale on poprosił tylko o srebrny naszyjnik, który od niego dostała..chciał dać go innej. Po prostu nie wytrzymała..wstała i zaczęła biec..tak strasznie płakała, że nie zobaczyła nadjeżdżającego samochodu. Po trzech dniach jej były chodził do niej..na grób.
|