Nie ma to jak pierwsyz dzień szkoły. Miec 15 minut na ogarnięcie się dzięki siostrze, która przypomniała sobie, że mam szkołe i mnie obudziła. Nie ma to jak wbiec szybko do szatni, zawiesić kurtke i biec pędem na chemie, której nie znosze. Na koniec otworzyć drzwi, szepnąć ciche 'dzień dobry' i śmiech kumpli, których bawił fakt, że w pierwszy dzień szkoły mam już zaliczone spóźnienie i chwalenie się jeden drugiemu, który to wygrał zakład o to, że się spóźnie /peaaceandlove
|