nie wystarczy spojrzeć w górę i prosić istniejącego Boga, wszystko skończyło się w momencie, kiedy zabrali ci marzenia i pogrzebali je, nie głębiej nie płycej, niż zwykłe zwłoki, trupy, rozkładające się ciała i pozwalasz, by wraz z nimi grzęzły i gniły, przesiąkały spływającym w dół deszczem i moczem kloszardów. bo wiesz, kloszardzi założyli sobie domek nad twoimi pochowanymi marzeniami. widzisz, coś z niczego, stworzyłeś fundament dla kolejnego zniszczonego życia; swoją drogą, wykaż im więcej wyrozumiałości, ciepłe jeszcze od niedawno usuniętego ciała miejsce czeka, czeka właśnie na ciebie. ciebie. a potem spadasz. ^cozapech
|