|
jeśli facet pokocha Cię w spodniach to pokocha Cię w sukience
|
|
|
- Znasz to uczucie?
- jakie?
- kiedy patrzysz na kogoś i wiesz, że on nie czuje tego co Ty.
|
|
|
nie pożądaj ciuchów blizniego swego kup sobie co innnego xd;**
|
|
|
Pamiętam. Tamtego dnia
Muśnięta Twym ramieniem
Zadrżałam delikatnie
Z niedowierzeniem.
Zatrzymana w pół kroku,
Wpatrzona jak odchodzisz,
Rozpłakałam się widząc,
Jak wzrokiem za nią wodzisz.
Otworzyłam usta,
Lecz dobiegała mnie cisza,
A środku krzyczałam,
Pragnąc byś usłyszał...
Te dwa piękne słowa,
Wciąż niepowiedziane,
Choć każdej przecież nocy,
Przy ołtarzu wyszeptane.
A na nim Twoje zdjęcie,
I świeczki płonące,
I dłonią ściskane,
Serduszko cierpiace...
|
|
|
Huk rozbijanego serca,
Wciąż bębni w mej głowie,
Maleńkie, czerwone kryształki
W swej milczącej mowie.
Składam je powoli,
Trzymam z klejem w ręce,
Choć porysowane,
Składam Ci w podzięce.
Lecz Ty jesteś ślepy,
Wzrok Twój w nią wpatrzony,
Zawzięcie ignorujesz,
Serduszka pokłony.
Trzymam dalej w ręce,
Modlitwy mówiąc mową,
Maleństow zadrżało,
I pękło na nowo...
|
|
|
Mała istotka przykuca na schodkach,
Myśli o Panu co skradł jej serce.
Szepce, że straszna jest z niej idiotka,
I patrzy na świeżo pocięte ręcę.
Choć tak jej bliski, to tak daleki,
Nie odwzajemnia on jej miłości,
Jej ciało zdrowe – lecz umysł kaleki,
Bo myśl o śmierci w jej głowie gości.
Szpeci urodę błyskiem żyletki,
Krwią swoją pisząc Twe inicjały,
Uszkadza zdrowie biorąc tabletki,
By choć przez chwilę zapomnieć dały.
Jak wyjść zwycięsko z tej walki? Kto powie?
Bo serce długo tak nie wytrzyma...
Wygra jej myśl o wcześniejszym grobie,
I przegra swoje życie dziewczyna...
|
|
|
I żyli długo i szcęsliwie ... psst to nie ta bajka księżniczko
|
|
|
więcej grzechów nie pamietam i za żaden nie żałuje
|
|
|
Szara codzienność – bez Twego słowa.
Chyba nie jestem na to gotowa...
Zasłaniam oczy, by łzy nie kapały,
Wiążę bandażem supełek mały.
Popatrz na dłonie – Tyś ich natchnieniem,
Ty ich problemem, ich niespełnieniem...
Kochałam Cię szczerze – Ty coś mi dał?
Byłeś mi obcy, wciąż tylko brał.
Bez tozsamości biegnę tą drogą.
Nazwali ja życiem – powinni trwogą.
Anioł zagłady – to imię moje.
Umieram zawsze... Zawsze za dwoje.
Już taki mój los, przykro to stwierdzić...
Trzeba mnie będzie szybko uśmiercić...
|
|
|
Walczyłam uparcie, lecz walkę przegrałam.
Pytasz dlaczego? Bo pokochałam...
Na białym rękawie dogasa plama,
Czuję wciąż ból, siedzę tu sama...
Pluszowy miś jest cały we krwi,
Świeczka dogasa, ogień się tli.
Serce sklejone znów się rozpada,
Różaniec z mej dłoni na ziemię upada...
Szepcze coś cicho – bełkot wychodzi,
Zalana, zaćpana, życie uchodzi...
Ratuj mnie prosze. Ja nie chce umierać!
Chce być przy Tobie, Twe łzy ocierać!
Zrozum, że wcale nie jestem z kamienia,
Ja też mam duszę, też mam wspomnienia.
Już jest za późno, wrócić nie mogę.
Upadam kolejny raz na podłogę...
Skompana w czerwieni nucę po cichu,
Butelka się wala, pustka w kielichu.
Tak się umiera, gdy żyć się nie umie.
Że Cię kochałam – może zrozumiesz...
* * *
|
|
|
nie bądzmi smieszni myśląc ....... że jest jak w bajce
|
|
|
Trzymasz ma reke,
Gladzisz me wlosy,
Bierzesz na spacer
W poranku rosy.
Choc jestem zla,
Dobrego nic we mnie,
Przytulasz mnie codzien,
Calujesz tajemnie...
I tylko ten strach,
Że stracic Cie moge,
Przepelnia ma dusze,
Przywraca trwoge...
Że zranie doglebnie,
Przez wlasna glupote.
Przez wlasne klamstwa,
Ktore wciaz plote.
I z tego strachu,
Co noc tylko szlocham.
Bo chyba naprawde...
Naprawde Cie kocham...
Sznyta (17:14)
|
|
|
|