Naprzeciw wszystkim przeciwnością. Wiesz, bo ból i strach mnie nie raz dotkną. Przed sobą nie ucieknę, przed sobą się nie schronię, miasto samotności jest moim domem. W ciemności chcę wydrapać światło, o tym marzę, chcę przestać być pękniętym zwierciadłem Twoich marzeń. Kochać życie i nie być przez życie kochanym, chcę zabliźnić na zawsze bolesne rany. To wszystko tak blisko i zarazem tak daleko. Sen kształtuje się pod zmęczoną powieką. Doszłam do dna żalu, tu nie widać jutra, niech muzyka zagra smutnie wśród szarego popołudnia.
|