pamiętam dzień, w którym znalazł w mojej torebce fete. przyszedł wtedy do mnie, bo byłam przeziębiona i nie miałam siły na to by ruszyć się z miejsca. siedzieliśmy i gadaliśmy, gdy nagle zachciało mu się fajki. ' weź sobie z torebki ' - powiedziałam. kompletnie zapomniałam o tym co się tam znajdowało. ' co to tu kurwa robi?!' - krzyknął. odwróciłam się w Jego stronę, i zanimówiłam. nie wiedziałam jak mu to tłumaczyć - a nie tak dawno obiecałam , że z tym skończyłam. patrzył na mnie z zawodem i wkurwieniem w oczach. ' znowu jakaś pierdolona dieta, kurwa!' - darł się. nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. poszedł do kibla, i wysypał zawartość torebki, po czym spłukał. nie miałam mu tego za złe - chciałam tylko jednego: by zamknął się i powiedział,że mi wybacza. po chwili jednak wyszedł, milcząc przez dobry tydzień, do czasu aż przyrzekłam mu, że nie ruszę już nigdy tego świństwa. || kissmyshoes
|