Mówiłeś mi, że przyciągam gniew, że za nic masz mą niewinność.
Kazałeś mi trudną drogą iść, za stróża mieć tylko ciemność.
Patrzyłeś jak wolno staczam się i spadam w otchłań bezdenną.
Widziałeś jak mieszam z winem krew, by obłaskawić codzienność.
Możesz zabrać te fotografie i oglądać jak blakną
Możesz wyrzucić te wszystkie listy, nie obchodzi mnie co jest w nich napisane.
Te wszystkie przeprosiny, jest milion powodów dlaczego nie możesz mnie naprawić, nawet nie próbuj.