Widzę jak się staczasz. Patrzę z boku i nic nie mogę zrobić. Nie mogę, bo nie chcesz. To boli, ale ja dam sobię rade, bo przecież mój najukochańszy facet umarł. A ty tylko chodzisz tak jak on, mówisz, wyglądasz. Ale tamtego niema, odszedł. Więc to normalne, że tęsknię, że chcę odejść wraz z nim. Z moim miśkiem, słoneczkiem, skarbem, głupolem, ciapą, moim idiotą. Moim całym niebiem, które jest ciągle zachmurzone, zasłania je jakiś prostak, nie widać żadnych gwiazd. Moim niebie, które już nigdy nie zaświeci pięknym letnim słońcem i nie rozjaśni się nocą dywanem gwiazd.
|